Z jednej strony uczynność to ważna sprawa. Z drugiej - pływasz na własną odpowiedzialność. Przede wszystkim nie zawsze widać, że ktoś ma kłopoty. Ludzie odwalają niezłe numery z kitem w powietrzu, jeszcze większe w wodzie, wiec większość już się przyzwyczaiła. Inni niewtajemniczeni najprawdopodobniej nie wpadli na to, że masz tam jakieś linki, które się mogły poplątać - nie każdy przecież musi patrzeć na wodę i liczyć ile Ty w niej siedzisz. Poza tym - na całym świecie za asekurację się płaci. Czemu się więc dziwisz, że musiałeś zabulić za własny błąd

Sama benzyna za machnięcie się w dwie strony w zależności od sprzętu którym Cię ściągają i miejsca do którego trzeba dopłynąć kosztuje sporo. Godzina pracy silnika to dużo. Poza tym ostatecznie ktoś musi po Ciebie płynąć tylko i wyłącznie dlatego, że Tobie się linki w sieci zaplątały.
Więcej - nie oczekuj od innych pomocy jeżeli pływasz w okolicach portu czyli w miejscu gdzie raczej na kite'a wybiera się mało ludzi, gdzie mało kto dysponuje sprzętem żeby Cię z wody ściągnąć a przede wszystkim w miejscu, gdzie jest głęboko, czyli niebezpiecznie. Że sieci nie są najlepszym przyjacielem kitera to chyba już wiesz.
Nie zrozum mnie źle - współczuję Ci, że trafiło Ci się coś takiego, doskonale rozumiem, jak się można czuć w takiej sytuacji. Zapewne zresztą posypie się na mnie grad komentarzy, ale uważam, że co innego oczekiwać pomocy od innego kitera/ws, który jest w wodzie i może Ci podać deskę, przytrzymać ją, ewentualnie popłynąć do brzegu i poinformować, że masz kłopoty, a co innego pływać w miejscu gdzie jak widać nie mogłeś sobie poradzić i jak coś pójdzie źle to "teraz mnie ściągnijcie bo ja już nie chce". Rybak to nie organizacja charytatywna, która będzie latać za każdym zagubionym w morskich odmętach tylko dlatego, że coś tam mu wpadło do wody.
A tak na marginesie, to jeżeli coś Ci się zaplątało to najlepiej podpłynąć, odpiąć 2 linki, spróbować wyplątać to co się zaplątało, a jak nie idzie to zebrać ile się da i spłynąć do brzegu. Skoro utrzymałeś się na wodzie przez tak długi czas to i dopłynać dałbyś radę. Tym bardziej na pompowańcu. Trzeba sobie radzić

Po drugiej stronie nie byłby kogo wzywać
