Witajcie.
3msto. Nie wycofuję się z tego co napisałem. Przeczytaj prosze mój osobisty post do Jurgena z 31stycznia i jego w następstwie odpowiedz. Beletrystyka moich wypowiedzi może jednym sie podobać innym nie. Ale.
Fajnie jest, że nikomu nic się nie stało. Gdyby bylo inaczej, ton komentarzy byłby oczywiście inny. Myślę, że sztuką jest jednak przewidywać, a nie odbierać cięgi, bo to proste, ale niestety czasami tragiczne w skutkach. Pamiętaj, że jesteś zdrowy tylko staraniem Twoich Rodziców, którzy pilnowali byś np nie wylał sobie gorącej herbaty na twarz mocując się ze zwisającymi ze stołu końcami obrusa. Rodzice znali zapewne telefon na pogotowie. Ale nie czekali na możliwość sprawdzenia jak szybko karetka dojedzie. Niestety komentarze części kf dotyczących akcji SAR są w moim odczuciu nie do przyjęcia. Możesz się czuć wraz z kolegami z kf obrażony , ale ja nie napisałem, że cyt. za fragmentem swojego tekstu że "jesteś oszołomem ". To Ty decydujesz, do której grupy kibiców tego wątku należysz. Tych, którzy zastanawiają się jaki będzie skutek ich nawet z pozoru niewinnego działania, czy tez do grupy tych, którym nie starcza do tego rozumu. Jurgena krytykuję za pomysł, który mógł sie skończyć katastrofą, ale równocześnie szanuję za to, że publicznie przyznał, że nadużył zaufania grupy ludzi w tym SAR. Tak samo zareagowałem na pomysł mojego syna po obejrzeniu na youtube fimu z jego skoku z klifu na Rhodos. Kretyn. Nie dla tego, że skoczył, bo było to jak widac proste. Ale dlatego, że dał pomysł i przykład na tego typu wygłupy Denisowi i Wojtkowi , ktorzy mu w tym pomyśle dziarsko pomagaja. Chciałbym Ci również przypomnieć, o kilku niestety tragicznych śmiertelnych wypadkach z udziałem naszych kolegow. Oni nie zachowali zasad bezpieczeństwa i im zapewne również wydawało się, że panują nad sytuacją i wszystko jest ok. Reasumując. Myślę, że to nie jest dobry pomysł ganić mnie za troskę o Twoją przyszłość.
No cóż, z biegiem lat nasze wtedy codzienne pomysly, dzisiaj wydają się nam szalone. Na szczęście stać nas było wtedy na te codzienne. Jest o czym dzisiaj wspominać. Pozdrawiam.