w swojej nienajkrótszej "karierze"

latawcowo-deskowej
dwa razy raptem uszkodzilem kite
oba razy to bylo Rhino12m2
z tym że raz '02
a drugi raz '04
('05 nie lubię)
('06 chyba bedzie ok

)
w każdym razie
za pierwszym razem bylo to liszowanie
i kite spokojnie opadl ..na sterczący niczym kopia miecz czy tam stateczniko/kosę windsurfingową..
rozdarcie..
nieszkodliwe
5 minut celarkowej maszyny
..swoją drogą dobrze , że to kite, nie ja
gdyż "maszyny" w Pucku TAK szybko i dobrze NIE szyją...
za drugim razem podczas normalnego kiteloopa kite po prostu ..rozpadl sie na pól..
ale czwórka jest slynue z tego..
zresztą wczoraj też sobie jedna sama wybuchla
leząc na plaży
tez 12m2
ehh..
: DEKO POMYŚLUNKU CHOĆ BRACIO W/S..
pozdro!