przemass pisze:Dla mnie osobiście Egipt skończył się 2 lata temu - niemili ludzie na lotnisku i poza nim, cło na wjeździe z latawcami (!) - 300 USD, wyższe niż dotąd ceny usług, bardzo duże ceny przechowania sprzętu no i najważniejsze - przez 2 tygodnie w maju wiatr "szkoleniowy" bo o pływaniu nie piszę - przez 10 dni od 8.00 do 12.00...
To był mój ostatni, jak dotąd, 20sty wyjazd do Egiptu, kraju który jeszcze 5-6 lat wcześniej odbierałem zupełnie inaczej - i nie jest to wyłącznie moja subiektywna opinia.
Przemass - tak samo w Egipcie, jak i Brazylii możesz trafić gorszy okres / wyjazd. Nie trzeba daleko szukać. W tym roku spędzając miesiąc w Brazylii trafiło się kilka dni (na szybko licząc 5-6) na 17nastki / 14nastki co pewnie nazywasz wiatrem szkoleniowym... były też takie że ponad pół dnia 17.0 nie chciało się w zenicie trzymać, a pod koniec dnia rozwiało się na 17nastkę na godzinkę. Całe szczęście mieliśmy farta i w tym czasie zaplanowany był wyjazd do Jeri, gdzie dobrze popływaliśmy, lecz od Cumbuco do Guajiru było nie ciekawie. Zdarza się wszędzie niestety. Więc nie oceniaj Egiptu przez pryzmat 2 tygodniowego wyjazdu, ostatnio 2 lata temu.
przemass pisze:Oczywiście ze standardowy klient poleci do Egiptu, bo i gdzie ma polecieć
A że jeśli policzyć ilość DOBRYCH godzin sesji i podzielić przez wydana kasę - idę o każdy zakład że w relacji 3miesięcznej - półrocznej, Brazylia wychodzi o niebo lepiej...Jeśli ma się pecha z wylotem, śmiem twierdzić że czasem nawet Hel wychodzi sporo lepiej jednak
Także nie przesadzajmy z tym rajem bez rekinów i bez fal
Na pewno - jest to super miejsce na dobrą prognozę.
Liczysz tą ilość DOBRYCH sesji w Egipcie w stosunku do 3-6 miesięcy w Brazylii albo na Helu? No to niestety... ale kajtogodzina, na Helu wyjdzie dużo drożej niż Egipt. Czy Brazylia wyjdzie taniej? Nie wiem, ale nie wydaje mi się patrząc na cenę przelotu, a co najważniejsze cen na miejscu, które niestety ale w Brazylii są dużo wyższe niż w Egipcie, nawet w dobie kryzysu czy niskiego reala. Począwszy od cen w knajpie, sklepie czy transportu - no chyba że lokujesz się w Cumbuco, gotujesz sam, a pływasz tylko na oceanie pod apartamentem, no ale wtedy nie rozmawiajmy o jakości pływania, o jakim ty myślisz, bo na Twój ulubiony spot z płaską wodą dojedziesz "taxi" za 50 RS w jedną stronę... Pomijam kwestię komfortu żywienia się w hotelu na All inc, a samodzielnego gotowania, czy dojazdów z sprzętem autobusem na Tabubę, spaceru dookoła itd. Mówimy o wakacjach i weź pod uwagę to że "statystyczny" kitesurfer leci na tydzień / dwa a nie na 6 miesięcy.
przemass pisze:Co do rzetelności "dziennikarskiej" a przede wszystkim instruktorskiej etyki wobec klienta - jak bardzo rozboje w Brazylii są na porządku dziennym ? I jak często znajdują podłoże religijne/wyznaniowe/dyskryminacyjne? Byłeś w Brazylii kilka razy, jak często byłeś napadnięty? Być może jest to temat na osobny wątek. Wróciłem właśnie z 7go sezonu w Brazylii, jestem tam co roku po 3-6 miesięcy i faktycznie słyszy się mniej więcej raz w sezonie o napadzie/zaginięciu kite lub deski/scysji z pijanymi turystami. Nigdy czegoś takiego nie zaobserwowałem lub doświadczyłem na własnej skórze. Nigdy nie słyszałem też o napadzie z bronią/nożem na hotel czy strzelaninach z recepcją hotelu.
Dlatego proszę moich kolegów właścicieli szkół/instruktorów o posługiwanie się swoimi doswiadczeniami i przekazywanie ich klientom, zwłaszcza na forum publicznym.
Tak samo jak w Egipcie - w Kairze, czy na Synaju pod granicą z Izraelem zdarzają się na codzień jak w Rio czy Fortalezie.... no ale nikt na kite nie leci do Fortalezy czy do Kairu. Czy ważne jest podłoże jeśli na ulicy ktoś podchodzi do Ciebie z bronią lub nożem? W "kurortach Egipskich" czy w "wioskach rybackich w Brazylii" w jakich się przeważnie pływa, słyszy się tak jak mówisz - raz do roku. Tylko że w przypadku Brazylii o tym raczej nie usłyszysz, a w przypadku Egiptu tak. Ja również nie słyszałem o napadzie na hotel, ale na domy już tak - dwa lata temu (?) zginął Litewski instruktor. Zdarza się - niestety wszędzie. Dlatego uważam że Egipt jest tak samo bezpieczny jak Brazylia, a może i bardziej. Ciężko powiedzieć - nikt z nas nie dysponuje statystykami, nikt z nas nie zapuszcza się z ciemne uliczki Kairu i Fortalezy, czy pod granicę z Libią.
Moje doświadczenia - w tym roku niemal "dostałem w ryj" od naćpanego właściciela Rancho Do Kite, w Prea, bo nie spodobało mu się że zaczynamy down wind na "jego plaży" mimo że 30 min wcześniej ponad 25 osobowa grupa moich klientów zostawiła ponad 3000 reali w jego restauracji.
3 lata temu, na Tabubie jakiś Brazyl podbiegł do rzeczy jednego z klientów i ukradł pokrowiec na kamerę... całe szczęście był pusty, a gościa dogonił biegiem i mu go zabrał.
Takie sytuacje dzieją się jak widać wszędzie, i jak nie ukrywam ich przed nikim, gdy klienci lecący ze mną do Brazylii pytają mnie o bezpieczeństwo to mówię jak jest - miejscowości kite'owe są bezpieczne, choć z rolexem na ręku lepiej nie paradować, no a duże miasta nie są bezpieczne (Fortaleza jest 4 najniebezpieczniejszym miastem świata) ale tam się nie zapuszczamy. Jakoś nie zauważyłem, by ktoś słysząc te słowa zrezygnował z wyjazdu.
przemass pisze:Nie twierdzę że ten konkretny atak miał podłoże terrorystyczne. Śmiem twierdzić, że w mojej prywatnej opinii, klimat i atmosfera w Egipcie, dla standardowego turysty - pogorszył się znacznie w stosunku do sytuacji sprzed paru lat. W Brazylii, zwłaszcza w dobie kryzysu - wręcz przeciwnie
Klimat i atmosfera zależy od miejsca, w które się jedzie. Wyższe z roku na roku cenny buggy, czy naćpany właściciel bazy wkurza tak samo jak arab zaczepiający cię na straganie w Hurghadzie. W El Gounie tego nie doświadczysz, tak samo jak w Guajiru, dlatego ja np. do Prea już nie pojadę.
Pozdr!