Mietek pisze:Witam,
jakie są wasze doświadczenia w nauce kobiet i mężczyzn. Czy macie inne podejście do kursantów i kursantek? Czy są jakieś elementy szkolenia na które szczególnie zwracacię uwagę przy szkoleniu dziewczyn? Kogo wolicie szkolić?
I pytanie do dziewczyn - kursantek - czy ma dla Was znaczenie czy kurs prowadzi instruktor czy instruktorka?
W mojej opinii faceci częściej są "królami świata", udają że nie boją się latawca (KAŻDY się boi, chociaż trochę). I generalnie częściej stwarzają niebezpieczne sytuacje.
Kobiety z kolei częściej czują nieadekwatnie duży strach przed latawcem, co też utrudnia naukę.
Postęp zaczyna się dopiero wtedy, kiedy kursant/kursanta czuje się bezpiecznie.
Ale to tylko moja osobista obserwacja. Równie dobrze można trafić na kobietę, która całkowicie wypiera strach i zaraz po pierwszym starcie z dechą pyta co zrobić, żeby podskoczyć.
Ale to ekstrema... mnie się wydaje, że nie powinno się uczyć inaczej z uwagi na płeć. Raczej podejście indywidualne. Masz przerażoną kursantkę? Pokaż jej, że to nie takie straszne, daj nawet treningową komorówkę do polatania. I to samo tyczy się przerażonych facetów.
Znam kobietę, która zaczynała od... lądowania i startowania innym ludziom latawców na plaży. W ten sposób powoli oswajała się z tym wszystkim. Dzisiaj świetnie pływa. Każdy sposób jest dobry.
Facetom trudno przyznać się do strachu, ja dlatego na większości lekcji mówię, że sam się boję kajta, kiedy wiatr jest bardzo mocny. I uczucia strachu są w pełni adekwatne i uzasadnione. W końcu jesteś przypięty do latawca, który generuję mega dużo mocy. Jeśli zrobisz z tego temat :tabu: facet będzie zgrywał jeszcze większego twardziela, mimo, że w środku będzie pękał ze strachu. I postępu raczej w ten sposób nie zrobi.