kuicets pisze:Serdeczne dzięki za rady, dzisiaj ze względu na pizgawicę ofcorz nie porwałem się na ten wyczyn. Chyba poczekam na ładny równy wschód i wtedy dzida. W razie W, do jakiegoś brzegu się dotargam.
Tak naprawdę całe to offshorowe pływanie na Rewie itd. to jest temat który naprawdę chciałbym wbić ludziom do głowy. Tamta środa z wiatrem dochodzącym w szkwałach do 45 i więcej wezłów to była rzeźnia. Sam miałem wtedy sytuacje kiedy straciłem kontrolę nad tym co się dzieje. Pływałem na 9m i jak przyszkwaliło chciałem zejść z wody i wylądować kajta. Na plaży zdjąłem deskę ale szkwał wciągnął mnie przez przypadek do wody (pływałem na zawietrznej). Wiało tak mocno że nie byłem w stanie ustać w miejscu i wciągało mnie do wody. Musiałem się zleashować i na jednej lince wróciłem jakoś do brzegu bo miałem jeszcze dno. Po jednego windsurfera musiała pojechać motorówka, a jeden facet strasznie rozwalił sobie nogę i wrócił ze spotu karetką.
Jednego gościa wystartowałem na plaży po czym on po chwili położył kajta i nie poszedł pływać. Powiedział, że chyba jednak wieje za mocno dla niego. I ja takie zachowanie szanuję!
Co innego jest za to gdy widzę gości którzy robią na zawietrznej NIESAMOWICIE głupie rzeczy. Naprawdę zastanawiam się poważnie nad stworzeniem albumu portretów śmiałków, którzy na zawietrzną powinni mieć absolutny zakaz wstępu! Pierwszy świeży przykład do czwartek (wczoraj). Wiało normalnie około 18 węzłów z mocnymi szkwałami- nic specjalnego. Ludzie pływali na 10-12m kajtach.
Śmiałek na zawietrznej zgubił deskę jakieś 200m od cypla. Nie wiem co tam robił tyle czasu (nie umiał body dragów?) ale spływał w dół wiatru razem z innym gościem który próbował mu bezskutecznie podać deskę. W końcu podpłynąłem do gościa od deski, wziąłem ja od niego i popłynąłem do Śmiałka. Bardzo ucieszył się na widok deski, no fajnie... Za pytałem się czy umie się wyhalsować. Powiedział że TAK, więc kazałem mu płynąć najpierw halsem w lewo, żeby wyjechał na lepszy wiatr, a nie halsował się w dziurach za Rewskimi budynkami i drzewami. Niby prosta sprawa tak? Mi dohalsowanie do cypla zajęło 4 halse i może maks 3 minuty. Po czym patrzę na Śmiałka, a on w najlepsze płynie sobie w pizdu do Mechelinek prawym w ogóle nie nabierając wysokości. No bzdura totalna. Ci co się bardziej o nieg martwili obserwowali jak przy Mechelinkach zgasł mu kajt (no bo jak on sobie wyobrażał tam wiatr?). Także śmiałek zamiast wyhalsować się w 10 minut do cypla wybrał pewnie lekko godzinny triathlon na plaże w Gdynii.
I to nie jest wyjątek od reguły... To co czasem się dzieje w Rewie to przerasta moją tolerancję wobec głupoty. Ludzie którzy nie umieją ostrzyć, nie umieją nawet płynąć na desce, ledwo panują nad latawcem WCHODZĄ NA ZAWIETRZNĄ Z TOTALNĄ WYJEBĄ na wszystko.
I tu stawiam moje pytanie:
1. Dlaczego ludzie robię świadomie takie bzdury narażając siebie i innych- czy nie mają podstawowej wiedzy co może się stać???
2. Dlaczego jeżeli nie umiesz dostatecznie sobie radzić wychodzisz na zawietrzną, gdzie każda przerastająca cię sytuacja powoduje POWAŻNY PROBLEM???
Ja proponuję określić stawkę jednorazowego rescue (jeżeli nie jesteś klientem szkółki) na przynajmniej 300zł to się może Śmiałkom odechce eksperymentów.
trochę offtop ale tak naprawdę jest to ta sama problematyka co ze spływami.