Jak wiecie wiało grubo 50kn w piku 64kn,
to informacja medzialna, wiadomo tyle ze koleś nie przezył
https://kaszuby24.pl/bialogora-kitesurf ... y-o-zycie/
Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"
apek pisze:Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"
po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.
apek pisze:Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"
po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.
hekite pisze:apek pisze:Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"
po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.
tak odnośnie jaj i pływania w takich warunkach...
Jeżeli już ktoś niby ma takie jaja aby pływać w w.w. warunkach to może niech panowie z tzw "jajami" spojrzą sobie przed zejściem na wodę w oczy i powiedzą: 1. w razie afery musisz liczyć tylko na siebie, my nie mamy możliwości pomóc. 2 . umawiamy się że nikt nie dzwoni po ratowników....
No tak, ale przecież zawsze ktoś postronny może zadzwonić i wysłać ratowników ..... właśnie, na co, jak nazwać pobyt na łodzi w takich warunkach ? Inna sprawa jak muszą wypłynąć aby ratować kogoś kogo zastała sytuacja na morzu a inna jak ktoś sobie postanowił zorganizować mega sesyjkę.
I dalej w ramach tzw kampanii społecznościowej dla kolegów z tzw jajami takie ćwiczenie
1. Spacer na najbliższy Orlik, czekamy aż przyjdzie tata z synkiem około 10 lat pograć w piłeczkę, obserwujemy jak ćwiczą przez 20 min, a potem wystarczy wyobrazić scenkę rodzajową że tata to ratownik a my ponieważ mamy tzw jaja mówimy temu chłopcu po pogrzebie że tata zginął na akcji bo sobie postanowiliśmy zrobić super sesje na wodzie.....
2. Sesja realna dla facetów z jajami: umówcie się gdzieś w łebskim lesie, z ekipą ratowników którzy musieli wypłynąć tego dnia i powiedzcie im prosto w oczy, że jak się ma jaja i umiejętności to zabawa jest super w takich warunkach...
Akcje ratownicze są darmowe, ale myślę czy np. w przypadku rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa ( np pływanie pow 45 węzłów) służby ratownicze powinny mieć możliwość wystawienia rachunku
Bezpieczeństwa wszystkim życzę i obyśmy nigdy nie musieli czytać takich wiadomości
Tolek, Koszalin pisze:Cześć!
Z uwagi na temat posta - proszę o bardzo wyważone i odpowiedzialne wypowiedzi....
Z całym szacunkiem ale nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem Kolegi Hakite:
"..w razie afery musisz liczyć tylko na siebie, my nie mamy możliwości pomóc. 2 . umawiamy się że nikt nie dzwoni po ratowników...."
Moim zdaniem SIŁĄ GRUPY JEST WSPÓLNA MĄDROŚĆ I WZAJEMNA POMOC.
W trudnych warunkach nie ma miejsca na konkurowanie między sobą (jak to często bywa w sporcie) i swoje postępowanie trzeba podporządkować interesowi całej grupy:
WSPÓLNA MĄDROŚĆ powinna być już na początku, na brzegu - gdy WSPÓLNIE oceniamy sytuację i decydujemy się co robić np. na jakich latawcach wychodzimy, czy ktoś jednak nie wychodzi (bo np. ma słabszy dzień, ma za duży rozmiar kite czy po prostu... nie wziął z domu kaptura czy kasku). Wtedy taka osoba zostaje na brzegu w asekuracji. Nawet gdy ktoś kozakuje i chce wyjść trzeba mu wytłumaczyć, że będzie obciążeniem dla Grupy i dużo bardziej przyda się w asekuracji a to bardzo odpowiedzialna i ważna funkcja.
WZAJEMNA POMOC - to podstawa w każdym wspólnym przedsięwzięciu. Nawet gdy zasada wzajemnej pomocy nie została wypowiedziana przed pływaniem to jest to elementarna zasada życiowa i obowiązuje każdego z nas w każdej sytuacji życiowej. Inna sprawa, czy potrafimy jej udzielić, czy mamy odwagę i możliwości...ale zawsze powinniśmy próbować. Co można było zrobić w sztormie na morzu - przynajmniej starać się płynąć w grupie nie za daleko od brzegu i wzajemnie się obserwować. Czy w takich warunkach w razie potrzeby można kogoś odnaleźć w wodzie i zholować do brzegu...nie wiem ale wiem, że trzeba próbować.
Co do ceny za akcję ratowników...nawet kilkadziesiąt tysięcy za uratowane życie ..to niska cena.
Ratownicy sami wiedzą czy w takich warunkach jeszcze są bezpieczni i będą starali się pomóc czy jest już zbyt niebezpiecznie i... już tylko można szukać na brzegu.
Zbliża się kolejny sezon - życzę progresu, rozwagi i dbania o dobre relacje w każdej z naszych grup a, w ktorej od czasu do czasu pływamy, wtedy to o czym napisałem będzie dla wszystkich oczywiste a udane akcje pomocowe też będą powodem do dumy oprócz oczywiście wreszcie wylądowanych trików.
Tolek
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 33 gości