Tak mnie naszło, wiec napisze.
Dwa sezony czyli 2003 i 2004 pracowałem na Helu jako Bossman w dwóch szkółkach.
Widziałem jak cały ten sport, a zarazem kultura i styl zycia , dopiero co się kształtowały.
Mieliśmy w szkółce deski Loop'a,i matke(ew. ojca) deche wielką F2 (directional) a nowościa i super sprzętem były dechy SU2.
F-one (18), o którym teraz mało słychać przeszedł do lamusa jako matka wszystkich kajtów.
Od dwóch lat nie ma mnie w temacie, ale na kiteforum jestem dzien w dzien i widze jak to wszystko pędzi. Ostatnio byłem w miejscowości St. Andrews w Szkocji. Poszedłem na plaże i tutejsi kolesie ładnie sobie poczynali, aczkolwiek w Polsce widzialem "troszke" wiecej.
Wzieło mnie tak na refleksję.
I pomyslałem, że taki Ziomek, Koniu, Camel i wielu innych ludzi, tworzą niezłą historię.
Ze za dwadzieścia lat na przykład, chłopaki pod 50-tke, siądą, popatrza na wielkie szkoły, na tysiace kajtów na bałtyku, bo juz na zatoce nie bedzie miejsca i powiedzą
...ku....wa, to wszystko dzieki nam, patrzcie co sie dzieje,
...A my mieliśmy tylko zajawke na pływanie..i ciut wiecej
Szacunek za to.
