"Dawno, dawno temu...Trzy kite dziewczyny ... kochały tylko mnie... ale ta miłość......była tylko z.......powodu mojej deski...Niby taka zwykła...jednak była tak...jakos wyjatkowa ze...pomimo swojej brzydoty...garbu, smrodu i...nagle kupiłem nowy....bar i moje.........dziurawe tuby latawca.......klejone starannie przez wieki...odeszły w zapomnienie...myśląc o tej...poleglej, juz peknietej...tubie, i zerwanej...Lince od baru...pobiegłem po piwo...myslac nieustannie o ...miala wielki biust...głowę wielkości pomarańczy...i nogi, ah..jak fortepian choppina...i czarnobiałe klawisze...z wypasionymi kornikami...oraz dwoma dzikunami...o ktorych nikt...wiedzieć nie powinien...Wracając do deski...znaczy płaskiej dziewczyny...była bardziej powabna ...tylko gdzie te ...piersi swoje miala? Może na plecach??? eeeeeeeeeeeeeee, były na łokciach... teściowej szwagra dziadka. Decha też była...zaprojektowana do prasowania......skarpet od wewnątrz...mimo to jednak...uzylem jej do...wytarcia babcinej przełęczy...która pokryta była nieco śliskim.......zielonym, śmierdzącym glutem...pomyślał wychodzący z... wody rider. Chwycił ...nieuchwytnego wtedy rosomaka...I dał go......Koniowi do zszycia...Koniu zarżał dziko...wypatroszył biednego rosomaka...I usiadł z...kosą, dratwą i lepikiem... moja kochana panna...pozostała w tym ...momencie pięknego uniesienia....nad błękitnymi wodami.....zawsze wietrznej zatoki...na skraju której widać było.........wyraźne zagięcie czasoprzestrzeni...bow'a łukiem podobne..któe wessało go..."
...wprost do wymiaru...