Hej,
niestety tydzień temu nasz pies zachorował. Akurat byliśmy na Helu, akurat była majówka, więc o weterynarza ciężko. Po 2 dniach pojechaliśmy do Pucka do Weterynarza na ulicę Wejherowską (o ile się nie mylę) i tam w Powiatowym Inspektoracie weterynarii stwierdzili, że pies pewnie coś zeżarł na campingu i się zatruł, mimo że apetyt miał (zatrucie =brak apetytu), mimo że wpominałam że kleszcz go użarł. Seria 6 zastrzyków w dwa dni i miało być ok. Psu może rzeczywiście coś się poprawiło, ale na 100 % normalny jeszcze nie był.
Wróciliśmy z majówki pod Warszawę, a pies znowu jakiś bardziej śnięty niż zwykle. Idziemy do drugiego lekarza, a ten zaczyna podejrzewać coś co się nazywa Babeszjoza, coś czego w Polsce kiedyś nie było, coś czego nie ma w większości książek o Psach coś o czym nasi rodzicie nie mają pojęcia, tak samo jak sporo weterynarzy.
W internecie wyczytaliśmy, że ta choroba potrafi zabić w ciągu kilkunastu godzin, czasem kilku dni, żadko dłużej niż tydzień od momentu pierwszych objawów. U nas od pierwszych objawów minęło 10 dni.
Wczoraj w nocy pojechaliśmy do kliniki w warszawie pobrć psu krew i się upewnić, bądź wykluczyć Babeszjozę. Wyniki były już dziś o 8 rano gotowe, niestety nasz pies jest chory. Weterynarze mówią, że nie jest źle, bo nerki i wątroba ciągle paracują mimo tylu dni kombinowania co psu jest i leczenia go na niestrawność.
Dziś mamy już za sobą jedną kroplówkę, zostało jeszcze 5, mam nadzieję że będzie dobrze .....
Jeśli zauważycie, że wasz pies jest smutnijszy niż zwykle, więcej leży i nie ma ochoty się bawić, ma ciepły nos, jeśli wiecie że użarł go kleszcz (czasem możecie nie wiedzieć), to koniecznie domagajcie się badania krwi, które kosztuje 40 pln, a które może uratować waszego psa i oszczedzić mu niepotrzebnego leczenia na zupełnie coś innego. Ważnym wskaźnikiem może być także kolor siuśków - ciemniejszy, a także bielsze niż zwykle dziąsła.
Na koniec dodam, że dziś w przychodni w warszawie do godziny 10 gdy siedziałam w poczekalni stwierdzono 4 kolejne zachorowania, niektóre psy były już w takim stanie że właściciele wnosili je na rękach mimo, że wczoraj jeszcze chodziły. Wzrost zachrowowań przez weterynarzy został opisany jako 400 % przypadków więcej w stosunku do zeszłego roku. Choroba ta przyszła do nas z basenu morza śródziemnego i jak widać rozprzestrzenia się bardzo szybko. Nie ma na nią szczepionki, można tylko szybko podjąć leczenie eby ukatrupić pierwotniaka niszczącego czerwone krwinki. Nieleczona prowadzi bardzo szybko do śmierci. http://www.babeszjoza.com <---- Tu macie więcej przypadków.