Ja w zeszłym sezonie wyleczyłem się z kuligów. Straciłem sezon narciarski, a zabawa, w której nieroztropnie uczestniczyłem (nie pierwszy raz) nie była tak ekstremalna, jak ta na filmie. Dodam jeszcze, że i tak miałem szczęście - ortopeda, który mnie składał, opowiadał, że rok wcześniej miał dwóch delikwentów ze skrętnymi

złamaniami obu piszczeli (nie znam medycznego określenia, ale chyba wiadomo o co chodzi - zrobiły im się z piszczeli "korkociągi"). Oszczędźcie sobie sezon na śniegu (i być może na wodzie) i nie dajcie się ciągać za maszyną.
Nie mówiąc już o Waszych pociechach. 