Gdzie sie uczyliście? Jakie wrażenia?

Forum dla początkujących
przemass
Posty: 3798
Rejestracja: 06 maja 2006, 22:01
Deska: Encore Nirvana
Latawiec: Airush Razor
Lokalizacja: ChalupyCumbuco
Postawił piwka: 26 razy
Dostał piwko: 25 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 lis 2010, 00:15

Crazy Horse pisze:Brazylia :thumb: :thumb: :thumb:

Cały dzien w samych shortach.
Wiatr do nauki codziennie.
Cieeepła woda.
Caipirinha!!!!!!!!!!
Cachaca!!!
Rum z mleczkiem kokosowym!!!
Serek i serca na patykach!!!
Ślimaki u Michela!!!
Ryba u Marchewy!!!
Kurs kite z Przemasem!!!!!!!
Driny turbomixy u Bambo!!!
Surfing przy palikach z Bogdanem i "Radiem"
....
i jak szybko ogarniesz naukę, to za rok już dla Ciebie rafka po lewej przy palikach ;)


Dzięki Koniu - sam bym tego lepiej nie opisał :thumb: :twisted:


Namiary na Brazylię znajdziesz na stronie http://www.aloha-brazil.com, pisz też na naszego maila aloha@aloha.pl

Nie wiem jak w Wietnamie, bo nie byłem, ale w grudniu statystyki wiatrowe Paracuru to wciąż ponad 80%

pzdr

thewho
Posty: 3
Rejestracja: 25 lis 2010, 23:20
 
Post27 lis 2010, 23:42

Dzieki wszystkim za pomoc. Ostatecznie wybralem Wietnam bo latwiej mi sie tam dostac a wiatr chyba tez pewny. Jak wroce to dam znac jak mi poszlo :)

k8ie
Posty: 1
Rejestracja: 28 lis 2010, 12:21
 
Post28 lis 2010, 12:25

Witam wszystkich,
ja również uczyłam się w tym sezonie w szkółce Kites Control. I w tym przypadku nie mam żadnych zastrzeżeń.
Byliśmy dość spora 6osobowa grupa i wszyscy dopiero zaczynaliśmy swoja przygodę z kitem. Niestety sezon w tym roku był jaki był i trzeba było „łapać” każdy podmuch wiatru, co organizacyjnie jeszcze podnosiło poprzeczkę. Szkółka z tego wywiązała się w 100% - instruktorzy byli zawsze dostępni i zawsze w razie wątpliwości cierpliwie tłumaczyli po raz n-ty co i jak, jak tylko coś dmuchało to od razy był telefon, godziny rozliczane były wg faktycznego postępu, a nie ile się naprawdę spędziło czasu na wodzie. Jak był niekorzystny wiatr szkółka organizowała samochód bądź motorówkę i lekcje odbywały się gdzie indziej.
Z instruktorów w sumie uczyli nas: Wilku, Piotrek i Alina i naprawdę każdy z nas był zadowolony.
Pewnie zawitamy do szkółki w przyszłym roku :)

Awatar użytkownika
Młody97
Posty: 31
Rejestracja: 04 lut 2011, 21:47
Deska: Wainman hawaii Joke
Latawiec: Airush VaporX
 
Post04 lut 2011, 23:03

Ja uczyłem się w lato w szkółce Scandal.
Miałem dokończyć zaczęnyt rok wcześniej kurs na IKO2.
wrażenia nie są zbyt dobre ponieważ po skończonym kursie mieli mi wysłać papier o ukończeniu IKO ,było to mniej wiecej w lipcu i do dziś się jej nie doczekałem.
Myśle że 7 miesięcy czekania na list to troche za długo.

Awatar użytkownika
boldek
Posty: 2072
Rejestracja: 17 sie 2010, 11:55
Deska: Shinn Ronson, Sling Celeritas
Latawiec: Eleveight RS 8, 10, 12
Lokalizacja: Swarzewo
Postawił piwka: 50 razy
Dostał piwko: 72 razy
 
Post05 lut 2011, 15:58

Toż to prawdziwy SKANDAL :!: :!: :!: :lol: hehe

A tak na poważnie, to mam nadzieję, że papiery się jeszcze wyrobią/odnajdą :) :thumbsup:

Aloha

random
Posty: 40
Rejestracja: 08 lip 2009, 12:59
 
Post30 maja 2012, 07:04

Odgrzewam kotleta, bo sezon w PL w pelni i pewnie duzo potencjalnych kursantow strara sie przebrnac przez to forum szukajac odpowiedzi na pytanie "Ktora szkolka"... A watkow o tym, oprocz tego jest pare:
http://www.kiteforum.pl/forum/viewtopic.php?f=15&t=22406&hilit=szk%2A
http://www.kiteforum.pl/forum/viewtopic.php?f=15&t=44743&hilit=szk%2A

Zanim odpowiecie sobie na to pytanie, mam kilka swoich przemyslen:

- ile macie czasu na kurs?To jest wazne, bo szczegolnie w lipcu zwyczajnie moze Wam zabraknac wiatru. Polecam zaplanowac ok 2 tygodni, albo jechac "na prognoze" (tu mam na mysli Hel). Jak wieje, to i 2-3 dni bedziecie smigac prawo lewo (choc osobiscie znam takich co i jeden dzien im wystarczyl, zeby bez problemu ostrzyli na obu halsach), ale jak nie wieje, to trzeba zwyczajnie czekac.

- oczekiwania co do kursuWiekszosc kursow w Polsce szkoli wedlug standardow IKO. IKO2 konczy sie na startach z wody i pierwszych halsach. Nie bedziecie po kursie samodzielnym kitesurferem. Sa tacy co zalapia od razu i po sprawie, ale sporo ludzi potrzebuje godzin (!), zeby nauczyc sie kontrolowac predkosc, ostrzyc, itd. Jesli nie macie doswiadczenia nabytego z innych sportow wodnych, to nawet odpowiedz na pytanie kto tu ma pierszenstwo czy jaki latawiec mam wziac na te warunki nie bedzie taka prosta (mimo ze jest to czescia kursu). Ogolnie kurs to tylko podstawa do dalszego samodzielnego szkolenia i z takim podejsciem polecam zaczynac kurs.

-Jaki kurs – na godziny czy do skutku?Osobiscie polecam do skutku, ale zdania sa podzielone. Osoby ktore plywaja na wake’u moga isc w kierunku na godziny, bo sterowanie latawcem (jak sie slucha co mowi instructor) jest naprawde proste, a wstanie na deske to zaden problem (taka opini kilku znajomych co plywaja na wake’u – ze niby sila skierowana troche w innym kierunku, ale generalnie “na jedno wychodzi”). Najwiecej problemow jest ze startem z wody (przynajmniej dla tych co doswiadczenia z wake’a nie maja). Ci, co maja obawy, czy wystarczajaco szybko zalapia, na kursie do skutku przynajmniej maja teoretyczna gwarancje, ze w miare bez problemu bedziecie startowac z wody i bedziecie na tyle samodzielni, zeby uczyc sie dalej. A dlaczego teoretyczna, to w moim nastepnym poscie.

- Plytka czy gleboka woda (czytaj Hel, czy Rewa, albo Egipt/Brazylia czy Tarifa)
Kazda opcja ma swoje plusy i minusy. Na poczatek plytka woda ulatwia szkolenie I tak polecam zaczac. Ale po kursie ktory odbywal sie tylko na plykiej wodzie, gdy przyjdzie Wam plywac na glebokiej przychodzi lekki szok, bo sie okaze, ze te niby super latwe body dragi wcale tak latwo nie wychodza i wyostrzenie po zgubiona deske, to czasem wyzwanie, bo nie mozemy nabrac wysokosci (btw nic tak nie motywuje do niegubienia deski jak wypicie hektolitrow slonej wody jak Cie zalewa fala gdy probujesz sie do niej dohalsowac). Idealnie jakby czesc kursu obdywala sie na plytkiej wodzie, a czesc na glebokiej. Nie wiem czy ktoras szkolka to moze zagwarantowac, bo szkolenie na glebokiej trwa dluzej – trzeba sie dohalsowac po zgubiona deske, a to trwa. A na plytkiej albo spacerek, albo dochodzi do nas instructor, przepina sie, ostrzy do drugiego kursanta, a my sobie wracamy pod wiatr. Szybko, komfortowo, ale doswiadczenia kursant nabiera mniej.

Zadzwoncie do paru szkolek, a najlepiej sie przejedzcie po Helu i zadajcie pare pytan:
- Czy bedziemy cwiczyc self-rescue na glebokiej wodzie? (jesli ktos zada to pyatnie chetnie uslysze co uslyszeli w odpowiedzi i jak to potem wygladalo w praktyce)
- Czy jest mozliwosc odbycia czesci szkolenia na glebokiej wodzie? (np czy szkola na Baltyku, albo jezdza do Rewy – wszystko przy odpowiednich kierunkach oczywiscie)
- Na jakich latawcach szkolka szkoli? Czy mozna probowac roznych modeli?
- Czy szkolka szkoli w kasku i kamizelkach wypornosciowych (tak sie tu wiele szkolek chwali ze IKO, ze bezpieczenstwo, itd, a wystarczy sie przejechac po bazach i zobaczyc ile osob w wodzie ma kask. Kamizelka na plykiej wodzie na moze mniejsze znaczenie, ale kask powinnien byc obowiazkowy, szczegolnie jesli jest tlok. A jak nie obowiazkowy, to przynajmniej dostepny dla tych co chca go urzyc).
- Czy szkolka jest mobilna (czy np. Rzucewa czy Pucka pojada jak trzeba, zamiast czekac na odpowiedni kierunek)?
- A przede wszystkim jakie macie wrazenia po pierwszym kontakcie? Ze sie wami tu dobrze zajma, czy moze jakis zjarany tradzik obrazony na caly swiat wam tylko odburknie, ze i tak przez 3 dni nie wieje, to po c..j sie pytasz). Proponuje zajrzec do piankowni, rozejrzec sie po bazie, posiedziec chwile, pogadac z ludzmi – ogolnie poczuc klimat i podejscie.

Ceny sa bardzo podobne, wiec kierowalabym sie tym co powyzej. Plus jesli ktos jest Wam w stanie polecic konkretnego instruktora, to isc za rekomendacja.

A ponizej moja recenzja szkolki…

random
Posty: 40
Rejestracja: 08 lip 2009, 12:59
 
Post30 maja 2012, 08:54

[Sorry za kolejnedo przydlugiego posta, ale a) nie wieje, b) jest u mnie zima]

Kurs do skutku Lipiec albo sierpien 2009 – szkolka wake.pl
Pierwszy kontakt (Daniel a.k.a Gruby) – na poczatku telefoniczny, potem juz na miejscu - pelna profeska.

Instruktor – imienia nie podam - nie chce nikogo zrazic, bo chlopak mogl sie przez 3 lata “wyrobic”. Zreszta jest teraz wymieniany jako jednej z najbardziej dosiwdczonych instruktorow, wiec moze jest naprawde spoko. Papiery instruktora zrobil na poczatku sezonu, co ani mnie ziebilo ani parzylo – papierek nie gwarantuje niczego. Fakt, ze w bazie bylo sporo instruktorow bez licencji, ktorzy “wyrabiali” kursantow tym co licencje mieli, zeby szybciej mogli zrobic nastepny level, ale tez mi to nie preszkadzalo. Plus byli instruktorzy dopiero nauczyli sie plywac w tej szkolce wlasnie na poczatku sezonu i juz szkolili. To bylo dla mnie troche zaskakujace, ale jak sie potem okazalo moi znajomi byli wlasnie z jednego z nich mega zadowoleni.

Szybka teoria (bo wialo :). Nie tam zadne slynne 2-3 godziny o ktorych gdzies tu byla mowa. Max 45 min, krotko, zwiezle i na temat. Moze minimalnie na krotko, bo np. dlugo zylam w blednym przekonaniu, ze kite w zenicie = najbezpieczniej, ale ze wszystkie informacje byly nowe, to i na piasku czlowiek jeszcze nie jest sobie w stanie wszystkiego zobrazowac, wiec moze padlo, a ja przeoczylam. Reasumujac – bylo wystarczajaco. Reszte sobie doczytalam na forum i w pelnej literowek, aczkolwiek bradzo przystepnie napisanej ksiazce Ziomka (od razu zaznaczam, nie mam porownania z Kunyszem, ale ksiazke Ziomka moge polecic).

Bezpieczenstwo – kazdy uzyl zrywki pare razy (na sucho na plazy), bylo o zapiaszczeniu, zrywce przy leashu, plus teoretycznie o self-rescue.

Sterownie latawcem – na zatoce, co mi b. pasowalo – uwazam, ze bezpieczniej niz na plazy, plus ze sterowania plynnie przeslismy do body dragow. No i tu sie zaczal maly problem. Grupa 3 osobowa, z czego “niestety” ogarnelam i sterowanie i body dragi w dol wiatru najszybciej, wiec instructor jak przychodzila moja kolej, mowil, ze ja juz umiem i ze teraz inni musza sie nauczyc. Ok – skoro umiem, to umiem. Powinnam sie cieszyc (ale pewnie znacie ten wieczny niedosyt na poczatku). Body dragi pod wiatr – ja ide na pierwszy ogien – pare metrow przeplynelam i ze juz spoko. Ja mowie, ze stary moze to porobie az do Ciebie wroce, bo na razie tej wysokosci za bardzo nie nabralam. Nabralas nabralas, tak ci sie tylko wydaje. No nie wydaje mi sie, bo wiem skad zaczelam i gdzie wzgledem punktu na ladzie jestem. No ale spoko (punkciki, punkciki, poki wieje ;).
Jak zeszlismy z wody i okazalo sie, ze para (para, nie trojka) ktora weszla na wode w tym samym czasie (z instruktorem z tej samej szkolki) bedzie body dragi jeszcze cwiczyc jutro. I ze w ogole zrobili takie fajne cwiczenie (typu poszla mi tuba glowna, albo zdech wiatr), ze musieli zrobic z latawca tratwe i trapeze i sprobowac doplynac do brzegu nie dotykacjac dna. Kolezanka mowila, ze troche smieszne i nierealistyczne, bo ogarniali ten latawiec we dwojke, a nie kazdy samemu jak by to bylo w rzeczywistowci, ale lepsze to niz nic. Plus nie dalo sie do konca plynac, bo zaczeli szorowac kolanami po dnie, ale zawsze cos.
Mysle spoko – moze moja grupa ogarnela rzeczywiscie szybciej, a rescue zrobimy kiedy indziej.

Wieje znowu – niestety moj instructor albo mial ma malo jaj, albo nie wiem jak to dzialalo, ale nie bylo dla nas odpowiedniego rozmiaru. Spoko – chill – przeciez nikt nie przyjechal na Hel sie spinac, ale jak trwalo to za dlugo, to mnie to wkurzylo. Odpowiedz instruktora: idz sie poskarzyc do Ziomka. Wow. Zamiast do Ziomka, wystarczylo szybko zobaczyc co lezy na piasku, zagadac do innych i sie okazalo, ze mozemy cos wziac, bo bedzie wolne przez pol godziny. Na to on ze na pol godziny to sie nie oplaca. Jakoze ze grupa byla w piankach w 2 minuty, to laskawie weszlismy na wode – szlo na roznie, ale przynajmniej cos pocwiczylismy. W miedzyczasie nas instruktor w ramach ostrzenia cwiczyl swoje pozal sie boze railey i ciagle sie pytal jak nam sie podoba. Na moj komentarzy ze chyba deska wyzej w stosunku do glowy, to zdziwiony, ze kursant moze wiedziec jak jakis skok wyglada - sie obrazil ;). Oczywiscie nie mam nic do instruktorow jak sobie czasem po skacza podczas szkolenia – przeciez nie szkola na godziny, a fajnie zaczac sie uczyc jak co wyglada, jak sie robi (i jak wygladaja gleby z bliska ;). Chociaz uwazam, ze zamiast tego rozsadniej by bylo, gdyby kursant musial np. robic body dragi z deska. Skutek – po kursie jak dalej sama cisnelam starty, to bylo wracanie pod pod wiatr (walk of shame, haha) zapadajac sie po kolana w ostrygi, bo odplyw – az w koncu mnie na spocie spytal – robilas body dragi? – tak - to czemu sie nie dohalsujesz w gore z deska w reku? Na pewne rzeczy mimo, ze banalne, czlowiek nie wpada poki mu ktos nie podpowie.

Na pytanie o robienie tratwy, pan instructor tylko wzruszyl ramionami. Cale szczescie poszedl nam korek przy ktoryms przywaleniu o wode, wiec i tak musielismy zejsc laskawie wtedy nam pokazal jak ten latawiec w trapez zwinac.
Potem znowu nie wialo, ktos wyjechal, ktos sie uszkodzil i dostalam do pary duzo duzo ciezszego kolesia. Wialo grubo (nie pamietam ile), ale na tyle, ze przy rozmiarze ktory dostalismy (bo znowu nie bylo innego) wyciagalo mnie z wody i pod wiatr mnie ciagnal moj wspolkursant bo nawet ustac w zenicie nie moglam (nie zrazilo mnie to wcale, nawet mnie to jaralo i pokazalo co sie dzieje, z czlowiekiem jak jest przezaglowany). Jak jest czlowiek przezaglowany, to latawiec lakko na godzine nie sposob nie poplynac, wiec udalo sie pare razy w prawo, troche mniej, ale jednak w lewo tez i dziekuje. Ja na to, ze no chyba jeszcze z raz musimy wejsc na wode i pocwiczyc to co cwiczylismy na poczatku, ze przez zenit – nie. Ze te halsy pare metrow to chyba jakas lipa, ledwo tylek z wody wyjelam. Nie. Kurs skonczony. Spoko, to moze sie chociaz zleashujemy. Nie. Ze akurat ja bylam do latawca podpieta, to mowie skoro i tak schodzimy to jaki problem, ze tej zrywki uzyje. A on, ze jak chcemy, ale on tego makaronu rozplatywac nie bedzie. No to spoko – zerwalismy sie. W sumie wiele to nas nie nauczylo, ale przynajmniej zobaczylismy, ze ten latawiec rzeczywiscie spada. Tylko niestety nasz instructor nie zdarzyl na powiedziec co potem, wiec jedno latawiec pod pache, drugie bar i linki w garsc (no bo skoro i tak makaron) i na brzeg.

Probowalam przekonac szkolke, ze przyjade we wrzesniu dokonczyc kurs, ale niestety – kurs skonczony. Dlugo sie nie sprzeczalam, bo szybka analiza cen obozu studenckiego i mi wyszlo, ze przyjechanie, postawienie namiotu i zaplacenie za samochod, to niewiele taniej niz zaplacenie za kurs (ktory jest ponoc z wyzywieniem i plywaniem codziennie - jak wieje), mowie spoko – przyjade na oboz (mimo, ze studentem juz nie jestem, ale nie bylam jedyna dawno “po”) i pewnie wiecej sie naplywam i lepeij na tym wyjde. Jak na tym wyszlam to jest osobna historia, ale moj post i tak juz jest duzo za dlugi…

Inne sprawy:
- Byl w szkolce intruktor ktorego mozna bylo przekupic, zeby uczyc sie dluzej (!!!)
- Byl w szkolce instruktor, ktory bez zjarania joint’a na wode nie wychodzil
- Byly w szkolce pianki – dziurawe i obszczane, plus brakowalo rozmiarow. Pewnie rozmiary byly, tylko oboz mlodziezowy sobie kitral do namiotow. Mozliwosci wyplukania pianki po zajeciach po sobie nie bylo. Niby slodka woda, ale chyba nastepnej osobie lepiej bedzie sie zakladalo niezapiaszczona pianke
- Na kursie ani razu (ani razu) zadne z nas samodzielnie nie wystartowalo ani nie wyladowalo kite’a. Nawet o wystartowanie kite’a nasz instructor prosil innych instruktorow. Wiec po zakupie kite’a to byl moj pierwszy raz kiedy sama napielam linki, musialam wyczuc gdzie jest krawedz okna i z nieukrywam lekkim niepokojem wystartowac kite’a.
- Byli tez w szkole rewelacyjni instruktorzy, z ktorymi mam do dzis kontakt
- Atmosfera na bazie: super!

Resumujac: czy polecam te szkolke – mimo wszystko tak, bo:
- Nie mam porownania do innych szkolek kite’a w PL, wiec moze to jest polski “standard”
- Pianka? No coz, zenada, ale i tak zamierzalam plywac, wiec przejazdzka na MM i tam szybki zakup w promocji i po sprawie.
- To ze moj instructor byl jaki byl, to nie znaczy wszyscy w tej szkolce tez tacy sa. Mam kilku znajomych ktory byli z wake.pl zadowoleni (tez mieli swoje pianki ;)
- Atmosfera – super
- ZAJAWKA ZOSTALA i JAKO TAKIE PODSTAWY DO DALSZEJ NAUKI TEZ (a o tym co zrobic po zrywce, jak startowac kite’a, i ze zenit to wcale nie najbezpieczniejsze miejsce, dowiedzialam sie z forum, ksiazki i znajomych).

Szkolka jest wazna, byle w nauce nie przeszkadzala. A jak sie ma zajawke, to wszedzie sie da. Tylko trzeba chciec.

Ziomek.
Posty: 13222
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post31 maja 2012, 01:08

dzięki za recenzję :thumb:

random pisze:- Na kursie ani razu (ani razu) zadne z nas samodzielnie nie wystartowalo ani nie wyladowalo kite’a. Nawet o wystartowanie kite’a nasz instructor prosil innych instruktorow.


..z lądu dodajmy :wink: ..i TO się nie zmieni tak długo - jak długo szkolenie będzie według MOICH a nie kursanta wytycznych :idea:
(.. bo na wodzie z całą pewnością startowałaś latawiec niejednokrotnie..)
dzięki temu od nastu lat szkoleń nie musimy sprawdzać JAK działa ubezpieczenie :wink:

random pisze:- Byl w szkolce instruktor, ktory bez zjarania joint’a na wode nie wychodzil
.


BYŁ :idea: ..przyznaję.. :(
Obecnie również JEST ..w INNEJ (również czołowej) Szkole Kite w Polsce..

random pisze:
- Byli tez w szkole rewelacyjni instruktorzy, z ktorymi mam do dzis kontakt
- Atmosfera na bazie: super!

Resumujac: czy polecam te szkolke – mimo wszystko tak, bo:

- Atmosfera – super
- ZAJAWKA ZOSTALA i JAKO TAKIE PODSTAWY DO DALSZEJ NAUKI TEZ (a o tym co zrobic po zrywce, jak startowac kite’a, i ze zenit to wcale nie najbezpieczniejsze miejsce, dowiedzialam sie z forum, ksiazki i znajomych).

Szkolka jest wazna, byle w nauce nie przeszkadzala. A jak sie ma zajawke, to wszedzie sie da. Tylko trzeba chciec.


..dobrze potrafić ujrzeć szklankę do połowy pełną :wink:

pzdr

random
Posty: 40
Rejestracja: 08 lip 2009, 12:59
 
Post31 maja 2012, 02:17

d
Ziomek. pisze:
random pisze:- Na kursie ani razu (ani razu) zadne z nas samodzielnie nie wystartowalo ani nie wyladowalo kite’a. (...)


..z lądu dodajmy :wink: ..i TO się nie zmieni tak długo - jak długo szkolenie będzie według MOICH a nie kursanta wytycznych :idea:
(.. bo na wodzie z całą pewnością startowałaś latawiec niejednokrotnie..)


Tak oczywiscie chodzilo mi z ladu. W wodzie wiadomo ;). Nie wiedzialam, ze IKO ma takie wytyczne.

A swoja droga (troche offtop) czy to nie jest dziwne, ze IKO tak to zaplanowalo? Przeciez kiedys trzeba zaczac startowac samemu to chyba lepiej pod okiem instruktora, ktory pokaze ze najbezpieczniej w strone wody (woda - latawiec - ja), itd. To troche jakby na kursie spadochronowym wszystkie skoki byly w tandemie, a pierwszy samodzielny skok wykonywac po wynajeciu prywatnego samolotu. Widzialam pare, ktora zabierala sie do startowania z power zone'y (przy on shore do tego)- ktos im zwrocil uwage , ze nie tak i dlaczego nie z krawedzi okna, oni ze "im nie chcial wystartowac, wiec chciali sprobowac tak jak sie czasem na wodzie startuje sprzed siebie pociagajac za srodkowe linki"). Tez byli po kursie IKO...

Ziomek. pisze:
random pisze:- Byl w szkolce instruktor, ktory bez zjarania joint’a na wode nie wychodzil.


BYŁ :idea: ..przyznaję.. :(
Obecnie również JEST ..w INNEJ (również czołowej) Szkole Kite w Polsce..

To musialo byc ich dwoch ;), bo ten o ktorym mowie siedzi za granica i w tym sezonie chyba nie zamierza nigdzie szkolic. Niewazne. Jak go nie ma, to nie ma.

Pozdrawiam rowniez!

Ziomek.
Posty: 13222
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post31 maja 2012, 13:01

random pisze:Tak oczywiscie chodzilo mi z ladu. W wodzie wiadomo ;). Nie wiedzialam, ze IKO ma takie wytyczne.


nie wnikam nawet czy IKO ma takie wytyczne :idea:
JA mam :idea: ..i w tym przypadku SWOIM doświadczeniem będę się kierował :hand:

a jeśli można to zrobić w wodzie choćby i po kolana ( a najlepiej do pasa) a przede wszystkim DALEKO OD BRZEGU :idea:
to DUŻO BEZPIECZNIEJ TAK robić..

i JEŚLI w wodzie uczą robić to z krawędzi okna - to nie wiem dlaczego robić to "z power zone" na lądzie / po kursie.. :idea:

START nawet bardziej niż lądowanie (bo już znasz dokładnie siłę i KIERUNEK :idea: wiatru) jest jednym z najbardziej niebezpiecznych manewrów :idea:
sam proszę zawsze kogoś doświadczonego o puszczenie mojego latawca - trzymając jednocześnie jedną rękę na zrywce i nie mając podpiętego leasha :hand:
jest to trudne ZWŁASZCZA przy wiatrach OFF shore :idea: a łatwe ale i MAX niebezpieczne przy wietrze ON shore :idea:

nie dalej jak 4 dni temu - pozwoliłem się przeżaglowany na 9m2 wystartować znajomemu DOŚWIADCZONEMU instruktorowi i riderowi z innej szkółki :?
przy kierunku lekki OFF.. puścił mnie bez ŻADNEGO uzgodnienia ze mną, czy już może, czy linki ok, czy jestem gotowy, bo ..kite mu poniekąd wyrwało z rąk.. :doh:
dzięki szybkiej mojej reakcji a głównie JEDNAK szczęściu - dziś nadal mogę klepać w klawiaturę.. :doh:

pzdr

MArcinBe
Posty: 1070
Rejestracja: 13 kwie 2005, 11:29
Lokalizacja: Bielsko/Wieden
Dostał piwko: 1 raz
 
Post31 maja 2012, 20:01

nie dalej jak 4 dni temu - pozwoliłem się przeżaglowany na 9m2 wystartować znajomemu DOŚWIADCZONEMU instruktorowi i riderowi z innej szkółki :?
przy kierunku lekki OFF.. puścił mnie bez ŻADNEGO uzgodnienia ze mną, czy już może, czy linki ok, czy jestem gotowy, bo ..kite mu poniekąd wyrwało z rąk.. :doh:
dzięki szybkiej mojej reakcji a głównie JEDNAK szczęściu - dziś nadal mogę klepać w klawiaturę.. :doh:


to cos slabo doswiadczony ten instruktor, ze taka niespodzianke ci zrobil?
albo z igly robisz widly :hand:
w takich warunkach niestety na srodladziu startuje sie prawie zawsze...i niestety co chwile widac NIEUMIEJETNOSC dopasowania sie do trudnych warunkow ludzi po kursach

Ziomek.
Posty: 13222
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post04 cze 2012, 14:23

MArcinBe pisze:w takich warunkach niestety na srodladziu startuje sie prawie zawsze...i niestety co chwile widac NIEUMIEJETNOSC dopasowania sie do trudnych warunkow ludzi po kursach


..fakt, Ty też kiedyś byłeś PO kursie :idea:
i może min dlatego NIE zrobiłeś sobie a zwłaszcza nikomu krzywdy ..
takich umiejętności nabiera się (a czasem też i niestety NIE ) latami..

pzdr

uczeszsie
Posty: 1
Rejestracja: 05 cze 2012, 17:25
 
Post05 cze 2012, 17:45

Jako osoba początkująca mogę się wypowiedzieć jedynie na temat szkoły "Scandal" w Chałupach.
Byłam w zeszłym roku na tygodniowym kursie i gdyby nie to, że nie miałam więcej urlopu to zostałabym najchętniej do końca sezonu ;)
Instruktorzy bardzo fajni i przede wszystkim cierpliwi, z indywidualnym podejściem do każdego kursanta.
Super miła atmosfera podczas zajęć jak i w szkółce :)
Wiatr dopisał więc udało mi się przejść przez wszystkie levele czyli 12 godzin kursu po których bez żadnego problemu nauczyłam się zwrotów oraz rozpoczęliśmy naukę małych skoków.
Jeśli ktoś jest początkujący to gorąco polecam. Ja się w tym roku wybieram ponownie :)

gorik777
Posty: 6
Rejestracja: 18 mar 2012, 20:19
 
Post09 cze 2012, 21:57

Powiedzcie proszę czy podczas normalnego kursu (pakiet IKO1, IKO2) jest szansa na samodzielne "popływanie" ? Trochę zmartwiły mnie posty w stylu: przepłynąłem 5 metrów - instruktor uznał, że już potrafię i kurs skończony. Podczas nauki WS miałem dużo czasu aby wyczuć sprzęt, nie mówiąc o przyjemności płynącej właśnie z samodzielnego pływania.

Awatar użytkownika
jedi1
Posty: 2272
Rejestracja: 28 maja 2006, 17:37
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 132 razy
Dostał piwko: 83 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 cze 2012, 22:54

gorik777 pisze:Powiedzcie proszę czy podczas normalnego kursu (pakiet IKO1, IKO2) jest szansa na samodzielne "popływanie" ? Trochę zmartwiły mnie posty w stylu: przepłynąłem 5 metrów - instruktor uznał, że już potrafię i kurs skończony. Podczas nauki WS miałem dużo czasu aby wyczuć sprzęt, nie mówiąc o przyjemności płynącej właśnie z samodzielnego pływania.


Gorik777 to jest trochę inaczej niż na WS, bo na WS po godzinie kursu już "pływasz". Na kite kurs wygląda trochę inaczej, bo najpierw musisz nauczyć się kontrolować latawiec, a potem dopiero uczysz się stanąć na deskę (co nie jest tak łatwe jak na desce WS dla początkujących). Jak szybko załapiesz to popływasz potem zwykle samodzielnie w ramach kursu. Ja robiłem swego czasu kurs do skutku i po skończonym kursie dostaliśmy jeszcze ze współkursantem sprzęt, żeby sobie popływać na zmianę już bez instruktora.


Wróć do „Pierwsze Kroki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości