
---------
Pozdro
gg 914897
tak, mam kilka przykladów
które popłynęły i wróciły (często na switchu) - w TO SAMO MIEJSCE
po 40 - 60 minutach szkolenia
więc mocno nowatorski pomysł iż płaskie i płytkie wody Zatoki są nienajlepsze do nauki czegokolwiek (czytaj BAłtyk jest lepszy )
określiłbym mianem odważnej wizjonerki
BraCuru pisze:Pisze to po to, aby Kowalski co jezdzi cale zycie na Zatoke nie srał w gacie jak pomysli o morzu.
W Polsce panuje przekonanie, ze najpierw 3-4 lata na Zatoce a potem mozna pomyslec o morzu przy 5B. Nie ma nic bardziej mylnego.
A takich przypadków są setki!
I na podstawie powyzszego twierdze, ze Zatoka uczy swietnie podstaw a potem ogranicza rozwoj kitesurfingowy.
DISKORELAKS pisze:Acha zapomniałbym...palików wbitych w dno nie ma w Sobieszewie, Stogach więc można bombardowac plaże tymi wstretnymi latawcami.
Pozdro
BraCuru pisze: Ja twierdze, ze nauka na morzu jest bezpieczniejsza niz nauka na jeziorach włacznie z Zatoka.
BraCuru pisze: Kazdy kto uczyl sie na jeziorze mial podartego kajta, porwane linki, zgubiona deske, obite zebra. Progres by po prostu bolesny![]()
BraCuru pisze: Sesja na morzu w odpowiednich warunkach robi tyle co dwie/trzy na jeziorze.
BraCuru pisze: Duzym plusem jest to, ze gosciu co uczy sie ostrzenia, grzeje 300m w morze, wraca do brzegu, laduje na plazy i zl aczka dyma 50m pod wiatr...
BraCuru pisze:
instruktor w tym czasie ma kontakt z klientem bez wchodzenia do wody.
Pelna kontrola![]()
BraCuru pisze:Poza tym taki gosciu uczy sie od pierwszej minuty szacunku do morza, bo wie jak ciezko moze byc jak nie bedzie znal zasad bezpieczenstwa. Pelna koncetracja. Tak powstaje kultura swiadomych kajterow.
BraCuru pisze:Do konca zycia nie zapomne jak rok temu w szczycie sezonu jeden pacjent za Zatoce nie mogl odpalic kajta z wody. Wialo 15-20kt side-onshore. Stal 40-50m od brzegu. Skoro nie mogl poradzic sobie fizycznie z restartem, probowal przemowic do kajta wyzywajac go od ku**w , pie***vch p**d itp. Cala plaza miala niezly ubaw. Jego magiczne slowa nic nie pomogly, wiec gosciu najzwyklej w swiecie odczepil sie od kajta i poszedl na kawe![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
BraCuru pisze:A propos glebokosci - jak dla mnie min 3m. Nie raz wbijalem sie tak gleboko - najczesciej przy nieudanym downloopie.
BraCuru pisze: Rok temu w sierpniu robilem kiteloopy na MM w dosc mocnych warunkach (7m). A ze bylo sporo publiki to puscily mi hamulce. Skonczylo sie mocno zbitymi dwoma zebrami (prawdopodobnie byly popekane). 1m wody przy skoku na 5+ to jakbys skakal na ulicznej kałuży.
BraCuru pisze:W Polsce panuje przekonanie, ze najpierw 3-4 lata na Zatoce a potem mozna pomyslec o morzu przy 5B. Nie ma nic bardziej mylnego.
BraCuru pisze:Ziomek zrozum, ze nie pisze, tego abys przeniósł swoja szkółkę na druga strone Polwyspu,
zaczynam sie sklaniać ku stwierdzeniom kilku znajomych
którzy czytają kf ale nie piszą - że masz za dużo czasu
i piszesz po to by pisać a nie po to by coś NApisać
i nie warto z Tobą dyskutować..
naszą Szkołę,
BraCuru pisze: Ludzie na tym forum w wiekszosci oczekuje rzetelych informacji a nie kolejnego chlapania przekreconymi slowami: czy ktos oprocz Ciebie uzyl stwierdzenia, ze nauka na morzu jest latwiejsza?!
..
BraCuru pisze:Ja mam troche inne doswiadczenia i zdanie w sprawie nauki KS na morzu.
Uwazam, ze morze jest lepszym miejscem do nauki ...:
Na flag beach ucza w ten sposob ze wywoza ludka na pelny ocean
BraCuru pisze:
Nie wiem czemu wszystkim od razu skaczesz do gardla - nawet osobom, ktore Cie szanuja.
BraCuru pisze:Na flag beach ucza w ten sposob ze wywoza ludka na pelny ocean
BraCuru pisze:Moj brat wrocil 3 dni temu z Rodos (polnocna strona wyspy) i tez go tak nauczyli w pare godzin mimo, ze czop by niezly.
Munzer pisze:Ja jestem poczatkujacym, i probowalem tu i tu. Na morzu bylo piekielnie trudno bo poczatkujacy potrzebuje o wiele wiecej czasu na start. A morze w tym czasie napierdziela po plecach albo zalewa twarz, i przytapia, co w nauce wcale nie pomaga. Postawienie latawca z wody przy falach i braku dna pod stopami - dla poczatkujacego trudna sprawa. Glowny problem - zafalowanie, znoszaca na brzeg fala przyboju, brak dna. Mowiac krotko - morze. Plus takich doswiadczen (oczywiscie caly czas mowie o poczatkujacym) to, ze potem, na zatoce, wszystko wydaje sie bajką i naprawde jest latwiej. Kwestia jest wiec, jak dla mnie, taka, czy wolisz sobie bez stresu uczyc na plytkiej , spokojnej wodzie, czy probujesz na ostro, hard core. W tym drugim wypadku na pewno nie jest latwiej, ani bezpieczniej. Tyle moich doswiadczen.
BraCuru pisze:Aby powstaly prady wynoszace w Baltyk powinny byc spelnione nastepujace warunki (im wiecej "impulsow" tym silniejsze zajawisko):
- silny wiatr on-shore,
- duzy rozkolys wiatrowy z Polnocnego Baltyku,
- odpowiednie uksztaltowanie dna (najlepiej 3 rewy),
- falochrony wzdluz plazy,
- w minimalnym stopniu ale zawsze zjawisko upwelling (odpowiedzialne za ochlodzenie wody na Helu, Lebie i Kolobrzegu),
Powstac one moga wzdluz calego polskiego wybrzeza od strony Baltyku.
Zjawisko jest proste do wytlumaczenia i przewidzenia. Tam gdzie brzeg atakowany jest prostopadle przez duze masy wody (fale) woda musi znalezc droge powrotna w strone morza. Wystarczy 30stopni odchylenia kierunku wiatru i wowczas powstaje prad wzdluz brzegu, ktory nie wyciaga w morze ale za to utrudnia utrzymanie wysokosci, bo dziala z tego samego kierunku co wiatr.
Powracajace masy wody naturalnie ukladaja sie wzdluz dna i wynoszone sa na powierzchnie w strefie rew. Dlatego ludzie plywajacy wplaw czasami nie sa w stanie powrocic przez strefe przyboju, choc wydaje sie ze to banalnie proste. Takze dlugie falochrony rowniez wplywaja na powstanie takich pradow nawet wowczas jak wiatr nie jest calkowicie on-shore.
To tak w skrocie Wink
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości