Zainspirowany tematem o rejsiarzach mysle nad zakupem deski rejsowej na slabe wiatry. Interesuje mnie bardziej freeride'a i po prostu mozliwosc plywania sobie to tu, to tam i "eksplorowania", niz jakies super szybkie sciganie sie i z tego co wyczytalem rejsowki sie do tego calkiem nadaja. Plywac bede raczej po zalewie wislanym.
No i teraz mam zaglostke.
Jest rejsowka Northa: http://www.powerkiteshop.com/north_race_ltd.htm
Jest rejsowka Cabrinha: http://www.powerkiteshop.com/cabrinha_race_board.htm
I jeszcze taka niby deseczka Northa do Freeride'u: http://www.powerkiteshop.com/north_free_race.htm
Dwie pierwsze sa ciut drogie. Zwlaszcza model rejsowki Northa na 2011 jest 2x drozszy od modelu 2010. Myslicie, ze to dlatego iz to swiezynki i w 2011 ich cena spadnie? Czy moze lepiej teraz zakupic sobie rejsowke Northa z 2010 po przystepnej cenie?
Najbardziej mnie ta ostatnia decha zastanawia. ok. 15cm krotsza od poprzednich i tylko 2 finy. Co myslicie o takim rozwiazaniu? Przyznam, ze miloby bylo moc stac na desce, gdy wiaterek by spadl do punktu 'walka o utrzymanie latawca w powietrzu'. A ta decha niesprawia takiego wrazenia. Czy taka decha nie bedzie za krotka? Zastanawia mnie to, zwlazcza, ze deski wave bywaja dluzsze. Rowniez czy tylko 2 finy nie zmniejsza mocno wlasciwosci chodzenia na wiatr?
Wszelkie rady i opinie mile widziane
