Ok,ok. Spokojnie. Jak pisałem, jestem rocznik 68. Owszem, nad wodą od dziecka. Może nie regatowo,
ale pływałem sporo, od małych do dużych żaglówek. Wodę i wiatr mam ogarniętą, wiem jak potrafią sie zmieniać
warunki i podchodzę z szacunkiem do wody. Zdaję sobie sprawę że 2/3 ożaglowania Omki przypięte TYLKO do mnie
musi mieć power.
Bez kursu na pewno nie będę próbował, samobójcą nie jestem. Natomiast wiem też z różnych doświadczeń
że szkoły też są różne, to raz. Dwa od własnego myślenie nic nie zwalnia. Trzy... filmik obejrzany z punktu
widzenia kamerki na kasku... do mnie w każdym razie przemawia bardziej. Jak oglądałem człowieka ciągniętego
przez żagiel po plaży (po piasku) na żywo to wyglądało z perspektywy dalekiej... śmiesznie (sorry). Jak obejrzałem
filmik też z ciągnięcia po piasku z perspektywy tejże kamerki. I widziałem jak ktoś walczy a dodatkowo ciągnie brzuchem
po kamyczkach, puszkach i muszelkach to już bolało wewnętrznie.
Jak obejrzałem taki sam filmik jak człowiek ląduje w ciągu 10 sekund z "bezpiecznej" plaży ma kamieniach zabezpieczających
nabrzeże a potem kite go ciągnie po nich jak szmatę... to już mi zjeżyło włoski na plecach. Na pewno zanim otworzę kite'a ma
plaży sprawdzę czy w polu widzenia nie ma kamieni, nawet jak instruktor będzie stał przy mnie.
Od razu bardziej zainteresował mnie temat działających i nie działających zrywek, szekli wicharda, i problemu potrzeby nagłej pozbycia się kite'a.
Po prostu z tej perspektywy rzecz oglądana na mnie działa BARDZIEJ. Ktoś mógłby mówić godzinę "oooo, nie rób tego bo będzie bolało" a na takim
filmiku czujesz ten ból. Byłem też kolarzem w młodości, a ogólnie niech policzę, wizyt w szpitalach po różnych kontuzjach było dotychczas ... 7 ?
Od pęknięcia czaszki w wieku 3 lat po ostatnio źle złożone załamanie małego palca połączone z łamaniem i składaniem na gwoździe
)
Mała dygresja - jak zaczynałem w wieku 19 lat pracę w energetyce i miałem pracować na średnich i dużych napięciach - mieliśmy tygodniowy kurs BHP.
Siedzieliśmy przez pierwsze dwa dni i gadaliśmy nie bardzo słuchając wykładowcy. Potem puścili nam slajdy. Powypadkowe. Jeden gość się porzygał.
Blizny po poparzeniach na plecach i torsach... Upalona do nadgarstka ręka... Zwarcie na 110kV (człowiek ściągnął je razem z uziomem na siebie)
ma moc zasilania małego miasta. Zwłokom brakowało ręki i głowy. Obraz ma moc przekonywania.
W szkole kitesurfingu pewnie ci tego filmiku z jazdy po głazach nie pokażą bo nie można straszyć klienta (może w niektórych pokazują?).
Do kitesurfingu dalej mnie ciągnie ale... ostrożniej. Będę uważniej słuchał. Będę węszył spisek głazów ukrywających się za horyzontem.
Pozdrawiam i zapewniam że bez porządnego szkolenia nie myślę o pływaniu.
K.