Zdarza mi się poczytać opinie i opowieści dziwnej treści forumowiczów. Poczuwam się zatem do opowiedzenia jak było 11-26 sierpnia w Jastarni w tym roku.
Piątek - praca, pakowanie, 5napojów energetycznych dwie drzemki i na 7rano w sobote byłem w Jastarni. Bardzo fajna autostradka z Torunia - polecam.
Sobota pięknie wiało ale z północy zatem na zatoce tylko posiadacze motorówek a i to nieliczni. Poszedłem w odwiedziny w szkółce czy maja coś do zaproponowania?! Nie wiem czy to kwestia niewyspania czy za dużej ilości napojów o podejrzanym składzie, ale wylądowałem o 9 rano w morzu ćwicząc halsówki na całkiem pokaźnych falach - grube przeżycie!
Dalej było średnio w sumie na te dwa tygodnie były 4 dni konkretnego pływania. Jedne czy dwa znów z północy - warto pojechać do Rewy czy Pucka. Plus jeden co mnie przerastał kompletnie, bo jak widzę 7bft to na razie podziwiam z brzegu.
Bardzo chwale sobie wyjazd bo mimo że może nie było tak wiele pływania zrobiłem spore postępy i wiele się nauczyłem. Wyszły wszystkie braki ze szkolenie i sporo udało się poprawić. Na przykład:
Windguru kłamie - niemal przez tydzień pokazywało że zawieje "jutro" i tak codziennie.
Na plaży zawsze jest ktoś do pomocy przy starcie i lądowaniu - było mega mało kitesurferów i często zdarzało mi się startować i lądować samemu - cenna umiejętność pominięta na moim szkoleniu IKOII
Zaprzyjaźniłem się nieco ze swoim slingshotem key i trochę go lepiej poznałem.
Warto wstawać wcześnie - raz zdarzyło mi się, że zatoka należała do mnie nie było dosłownie nikogo prócz porannego słońca.
Warto mieć rowery wycieczki na Hel czy do Władka to fajna sprawa w bezwietrzny dzień.
Wiatru!
Ł,