-niestety jesli ktos plywa juz jako-tako to zbyt czesto musi przyjmowac zalozenie,
iz nalezy ustepowac drogi temu z przeciwka bez wzgledu kto ma pierwszenstwo
Słaby pomysł, jak się trafi dwóch dżentelmenów, to kraksa gwarantowana - obaj spłyną z wiatrem.
Mimo wszystko - większość pływających potrafi ostrzyć. A odpaść z wiatrem można bez duszenia trików na pałerze.
Do przestrzegania zasad ruchu drogowego nie trzeba być Kubicą.
OSOBIŚCIE - kiedy pływam, uznaję jako lepszy (ZAZWYCZAJ ) na akwenie
że drugi kiter ma pierwszeństwo (uznaję Jego umiejętności za słabsze..)
Znów - klops jak trafisz na uprzejmego, co to nie czytał Twojej książki i wydaje się mu, że jesteś leszczem.
(chyba są jeszcze tacy co?)
Co więcej, przy szkwalistym wietrze, mijanie żółtodzioba po zawietrznej może być przyczyną kraksy - przywieje, nie utrzyma krawędzi i masz go na plecach.
Kochani, nie wymyślajmy koła - prawy hals ma pierszeństwo. Schodzący z plaży na wodę ma pierszeństwo. Płynący po fali ma pierszeństwo.
I im więcej osób będzie tego przestrzegać, tym mniej kraks i stresu na wodzie.
A początkujących (zwłaszcza, jeżeli nie znacie ich reakcji) najlepiej omijać baardzo szerokim łukiem.
PS. Żeby nie było - przy słabym wietrze, walcząc o wysokość po zawietrznej stronie cypla, mijam czasami innych pływających w niewielkiej odelgłości. Ale tylko tych, których znam i wiem, że mnie widzą i zdążą się połapać.
PS2. Wydaje się też rozsądne, aby uznawać pierszeństwo osoby bodydragującej bez deski - mało taki widzi, zwrotność ma umiarkowaną - pewnie kursant albo walczy o wysokość szukając deski. Ale czy robić z tego przepis, czy tylko element dobrego wychowania?