Przepukliny międzykręgowe ma większość ludzi, ale póki nie ma objawów to większość z nas nigdy nie dowiaduje się o tym. Moja mama ma takie przepukliny, że traci czasem władzę w nogach, ale ją nie boli kręgosłup. Mi się wydaje, że ja też mam (2 razy miałam rwę kulszową, czyli miewam jakieś uciski na nerwy), ale siedzenie w domu przed kompem to, dla aktywnej osoby, niemal jak inwalidztwo. Ja chodzę na siłownię, do pracy jeżdżę rowerem i pływam i na wind (a to o wiele bardziej obciąża kręgosłup- podnoszenie żagla) i oczywiście na kajcie. Mój chłopak jest po operacji kręgosłupa (z powodu "ułamanego" dysku) i jak nie ćwiczy to zaczynają go boleć plecy. Kręgosłup zawsze lepiej wzmacniać. Oczywiście bez przesady. Najważniejsze jest, żeby nie podnosić rzeczy na zgiętych plecach a zawsze, nawet najlżejsze rzeczy, tak jak ciężarowcy- kucnąć i na wyprostowanych nogach do góry, pupa do tyłu. Dobrze jest taki nawyk wyrobić. Kręgosłup można załatwić wyciągając nawet korek z wanny, kiedy stoi się poza nią i nachyla...
Max/Łódź pisze:Ja mam przepukliny międzykręgowe na odcinku i piersiowym i lędźwiowym. Jakiś czas temu rzuciłem kajta z myślą o kręgosłupie, teraz jednak nawróciła się choroba (że kite znaczy się) i staram się tłumaczyc uprawianie sportu wzmacnianiem mięśni... że niby na plus ma wyjśc
Ale jak to naprawdę - niech się ktoś mądry wypowie, bo w tym temacie spotkałem się z dwiema skrajnie odmiennymi teoriami o obciążaniu kręgosłupa.