odi100 pisze:Zwijał sie ktos w ogole nawet na naszym małym Bałtyku przy sile wiatru 7bft i wiecej?
Zwijać się mi nie zdarzyło bo niby czemu? Pęknie linka to trzeba wykorzystać kiteloopy do szybkiego powrotu. Pęknie bryt - to samo ale bez kiteloopów. Zgubisz deskę - to samo.
W warunkach sztormowych nikt nie pływa dalej niż np 500m w morze - bo po co? Kartoflisko i plomby wypadają
Cała frajda jest w przyboju
A jak coś pierdnie nawet 500m od brzegu to w takich warunkach jesteś wypluty na plaże w tempie ekspresowym.
Powiem tak: daleko od brzegu jest bezpiecznie. Nawet przy 10B fale nie załamują się tylko przewalają a to nie stwarza niebezpieczeństwa rozerwania latawca. Większym zagrożeniem przy wietrze powyżej 50 kts jest uduszenie się sprayem wodnym
Kocioł z drogą powrotną zaczyna robić się w przyboju, gdzie nawet mała falka może zrobic coś takiego (autentycznie była to 1 metrowa fala przy samym brzegu):
Widząc, że fale za chwile będą przewalać się przez latawiec w przyboju powinno sie odpiąć wogóle od leasha i puścić sprzęt w cholerę. Po 2-5 minutach spokojnie odzyskasz calusieńki i niezniszczony sprzęt zmielony na piasku.
Dodam, że moc fali bałtyckiej jest nieporównywalnie mniejsza niż np takiego monstera:
de facto jedna z kolejnych fal łyknęła mnie i miałem młynek życia - fajne uczucie jak się przeżyje
Także nie ma co demonizować ale również nie ignorować.
Akurat w miejscu ze zdjęciem falowych szczęk bardzo mocno odradziłem funflowi z tego forum, aby nie zbliżał się do tych fal - wówczas nie był na to jeszcze gotowy.