Zapewne nie wszyscy kajciarze kończą sezon jesienią niektórzy jak nie odpalą latawka raz w tygodniu to się trzęsą.
Sa jednak tacy co uważają że wystarczy im ciepły powiew lata, składują kajty w piwnicy i wyczekują pierwszych powiedzmy ciepławych dni.
Ciało to jednak nie maszyna którą nasmarujemy tu i tam i jedziemy, Musimy troszku się na to przygotować.
Niewiem jak u Was ale wyszedłem z założenia że tym razem przygotuje się do sezonu . W zeszłym roku jak zaczynałem przygodę z kitem nie spodziewałem się takich zakwasów a nawet powykręcanych stawów.
Czyżby syndrom świeżaka a może rzeczywiście jak na narty trzeba poćwiczyć nogi i barki. Ja zaczołem i dzisiaj czuje pierwsze symptomy wyciskania na ławce i martwego ciągu a o śmianiu moge przez trzy dni zapomnieć
Mam nadzieje że pomoże mi to w pełni cieszyć się morską bryzą z barem w ręku i kajtem w zenicie. a tak wogóle rozgrzewacie się przed wejściem do wody?
Wiele widziałem postów o kontuzjach może z tego to wynika rzucamy się na wode nie dokońca bedąc przygotowanym.
Było nie było temat zaczęty ....................