Przepraszam że powrócę do dyskusji z początku tematu ale po prostu po przeczytaniu tego wszystkiego nie mogę przebrnąć przez ten temat i nie pozostawić swojej opinii... Zacznę od tego ze mam 20 lat jestem studentem budownictwa

na I roku PG więc pozwolę sobie troszeczkę poobliczać

. A więc tak. Kurs to jest 700E + 73E = 3052 zł + opłata 70$ co dwa lata = 100 zł co roku. Kurs 10h kosztuje 900 zł czyli jedna godzina w grupie 4 osobowej kosztuje 90 zł, łatwo obliczyć że od czterech osób wychodzi 320 zł. Jeżeli instruktor dostaje połowę to wychodzi 160 zł za godzinę (nie jestem w temacie ale przypuszczam że tak to wygląda). Dalej, sezon trwa 3 miesiące = 90 dni załóżmy że co szósty dzień wieje (myślę że to mocne minimum, szczególnie że dla początkujących wystarczy śmieszne 10 knots może nawet mniej żeby sobie potrzymali 14nastkę w zenicie...) i instruktor spędza tylko 4 godziny na wodzie z podopiecznymi to wychodzi 15 dni wiatru razy 4 godziny = 60 godzin. 60h x 160 zł = 9600 zł

trzeba odjąć roczne 100 zł przez które powstała taka wielka dyskusja, a które de facto ratuje instruktorom tyłki kiedy coś pójdzie nie tak, a o to przy nauce kitesurfingu chyba nie tak trudno... Teraz tak przy moich skromnych obliczeniach brałem pod uwagę (tak mi się wydaje) absolutne minimum jakie może zarobić instruktor i myślę ze spokojnie można zarobić dwa a nawet trzy razy więcej niż te 9500 zł (bez tych 100 zł z których jesteśmy "okradani"

). Oczywiście trzeba uwzględnić pobyt i wyżywienie ale nie znam stawek dla instruktorów więc w to się nie będę bawił. Porównując to do mojej wakacyjnej pracy z zeszłego roku w hurtowni butów za 10 zł za godzinę (co i tak jest niezłą stawką) możemy obliczyć ze pracując codziennie 10 godzin przez 90 dni i za 10 zł zarobiłem 9000 zł odjąć dojazd mniej więcej 10 zł dziennie i wyżywienie wychodzi że pracując 900 godzin zarobiłem tyle co instruktor przez 60... Więc myślę że nie macie co narzekać

, patrząc że są perspektywy pracy za granicą co wydłuża sezon oraz że mimo wszystko jest to ciekawsze od segregowania i czyszczenia butów czy innych atrakcyjnych sezonowych zajęć. Dodam jeszcze że koszt 3000 zł i 100 zł rocznie za papier na podstawie którego ma się zawód to są śmieszne pieniądze. Możecie sobie sprawdzić w internecie ile kosztują szkolenia dla np. lekarzy, itd (nie chce mi się wymieniać tutaj wszystkich zawodów które przychodzą mi do głowy, ale myślę że w każdym zawodzie trzeba się w jakiś sposób doszkalać i nie jest to za darmo). Podsumowując ten piekielnie

nudny wywód myślę że pokazałem iż nie jest to taka zła praca i wbrew pozorom opłaty nie są takie duże jakby się mogło wydawać. Aha i jeszcze jedno, ja pracę instruktora traktuję jako pracę dorywczą/ dodatkową gdyż patrzę na to z perspektywy bycia studentem.
P.S. przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne, leksykalne, gramatyczne itp. itd. (humanistą to ja nie jestem).
