Wyprawa miała miejsce 11.09 - 21.09. 2013r
Trasa to Katowice - Cieszyn - kawałek Czechów (tak aby nie kupować winiety), Słowacja, Węgry, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra. Powrót Czarnogóra - Serbia - Węgry - Słowacja - Czechy - PL. Trasa do ok 20h - przerwy tylko na tankowanie. Powrót ok 22h z obiadem. Jeden kierowca + 4 energetyki i 3 pasażerów (2 parki) , da się jednak bez Automatu byłoby ciężko.
Droga prosta jednak duża część przez wijące się góry i wąskie powolne trasy, momentami droga na szerokość jednego samochodu. Widoki jednak rekompensują niedogodności, szczególnie kanion rzeki Tara. Z przygód podczas trasy to kamień, który spadł na maskę...wrrr.... Policja z radarem, jednak udało się dogadać, no i niestety chyba podczas najtrudniejszej części trasy w górach burza z piorunami. Serbia zdecydowania bardziej cywilizowana niż np. Bośnia. , jakość dróg również o niebo lepsza. Ostrzegam przed tankowaniem na Węgrzech - 1l diesel = 2Euro, taniej zapłacić kartą ale i tak drogo.
Co do miejscowości Ulcinj właściwie miasto jak i całą Wielka Plażę oraz wyspę Ada Bojana można zwiedzić w jeden dzień. Szczególnie nas nie zachwyciła. Ceny podobne jak w PL, czasem niewiele niższe. Noclegi ok 40-50 zł za osobonoc jednak trafiliśmy podobno na jedną z najlepszych kwater prywatnych (Niemiecki kapitał) i rzeczywiście wszystko bardzo ok.
Co do pogody w tym terminie to niestety nie rozpieszczała, były burze, jakieś trąby powietrzne, jak i słońce...brakowało tylko śniegu... no i wiatru

Wiało mało lub w ogóle. Na 10 dni z czwórki tylko ja zaliczyłem 4 sesje - w sumie kilka godzin pływania na 12m2 , raz na 9m2 w czasie małego sztormu. 2 razy był kierunek w miarę wzdłuż brzegu, poza tym raz centralnie w morze lub centralnie od morza. Max co wiało to ok 15 węzłów, raz podczas wiatru od lądu było płasko, poza tym dosyć spore (do 1m) regularne fale przez ok 100m od brzegu , przez które bardzo trudno było się przebić, tym bardziej ze brakowało mocy wiatru no i kierunek nie pomagał. Po 30-50 metrach robi się głęboko. Dno na całej wielkiej plaży piaszczyste , sama plaża szeroka jednak poza publicznymi spotami bardzo brudna. Im bliżej Albani tym brudniej...podobno do rzeki po stronie Albani wrzucane są wszelkie śmieci również z odpadami szpitalnymi co się potwierdziło, dosłownie przy dorzeczu nie ma m2 bez jakiegoś syfu i smrodu zgnilizny... na plaży gniło tez jakieś spore zwierzę morskie. W dorzeczu woda bardzo zimna a gdy po 5 metrach w wodzie obróciłem się to chwile nie mogłem wśród tego syfu zlokalizować swojej koszulki, która położyłem miedzy śmieciami. Wg nas pływać przy dorzeczu się nie da gdyż grozi to zniszczeniem latawca o jakieś butelki czy sieci oraz złapaniem jakiegoś syfa z wody czy depcząc po strzykawkach. Na samej wyspie posprzątane jednak wjazd to 5E a warunki jak na całej wielkiej plaży.
Na miejscu chyba 3 szkółki , które kończyły już sezon i więcej o nich chyba nie mogę napisać bo będąc co dzień obok jednej z nich wydawało nam się że nasze 7 latawców to więcej niż maja oni. Poza tym nigdy nikt z tej szkółki nie wszedł na wodę , „bawili” się tylko na lądzie zawsze startując z power zone

Na plażę spokojnie można wjeżdżać samochodem 4x4 , tak też czyniliśmy praktykując również z nudów sandcaring

Być może my trafiliśmy pechowo albo rzeczywiście warunki są tylko lipiec, sierpień jednak drugi raz raczej się tam już nie wybierzemy, tego samego zdania jest chyba też inna ekipa z forum z którą się widzieliśmy czekając na wiatr.