ja znam
fajna akcja , bo zwykle na lotniskach europejskich i innych "zachodniocywilizacyjnych" obsługa jest śmiertlenie poważno / ważniacka
a w RPA gdy ktoś wiózł na prezent niewielkie doskonałe południowoafrykańskie wino (może Rolnik pamięta co to był za rodzaj?)
nie mogąc tego wnieść w podręcznym na pokład - nie skonfiskowali tego sobie jak np w Paryżu na DeGaull'u - Mezcal z Meksyku , niemal zakuwając w kajdany i nie szczędząc bardzo nieparamentarnych słów (mimo że był zapakowany w oryginalne "bezcłówkowe" opakowania z lotniska w Mechico city - życzyem im smacznego.."
tylko jak widać pomogli otworzyć i zostali poczęstowani
miło wspominamy tę sytuację
peace