Witam, przy zmianie miejsca spoczynku latawca musiałem zahaczyć o jakiś ostry przedmiot i zrobiłem małą sznitkę na tubie. Balon jest cały i zdrowy, jedynie ucierpiał materiał. Rozcięcie jest o długości około 2cm (widać na fotkach). No i tutaj moje pytanie: "czy samemu załatwić sprawę łatką i klejm czy dać komuś by przeszył dodatkowo". Koledzy na P4 mówili bym dał go jakiemuś profesjonaliście bo gdy bedę miał niekontrolowane wodowanie latawcem to ciśnienie może jeszcze bardziej zniszczyć tubę. Core dał do latawca mały zestaw majsterkowicza: klej, papier ścierny, łatki materiałowe i gumowe więc się tak zastanawiam co robić. Co Wy sądzicie?
Ps. szkoda że nie ma opcji "spoiler" bo troszkę duże te zdjęcia i tak od razu wyskakują.
nie gorączkuj Ty tam NIC nie masz.. mam na Yardze OTWÓR wielkości 3? cm - wyłazi balon nim który pompuje zwykle kompresorem na kamień nie mam czau tego zszyć, bo ciągle wieje wiec zakleiłem nieco taśmą srebrną (PowerTape z CAstoramy) i tak pływam drugi miesiąc..
dziś latawce się tak łatwo nie rozpadają choć , jeśli chcesz być w pełni spokojny - możesz oddać do "Celarka"
Cześć, jedynie czego się boję to sklejenia tuby wewnątrz. Ciężkie jest tam dojście bo rozcięcie jest w połowie tuby. Tylko że właśnie też mały problem jest taki że obecnie jestem na śląsku i jakoś się nie wybieram na północ. Ewentualnie wysłałbym latawiec a to dodatkowe zabawa i chyba nie jest to gra warta świeczki.