rolnik pisze:Jak to kite sluzy do plywania ,skakania walenia o wode i mielenia w falach. Kawalek kondona i szmaty za pare tysiakow powinien miec mocna gwarance zeby frajerzy chcieli to nowe kupowac . Jednakze bezplatna naprawa jest forma gwarancji .Trzykrotna naprawa upowaznia do wymiany na nowy sprzet (czy jakos tak).
Przyzwoitosc nie ma tu nic do rzeczy. Pieniadze nie rosna w ogrodzie.
rolnik przywołał kilka powszechnie znanych zasad gwarancyjnych i też nie widzę powodu, dlaczego akurat latawiec miałby być w jakiś szczególny sposób wyłaczony z ich stosowania. Pod warunkiem oczywiście, że używany jest zgodnie z jego przeznaczeniem, w odpowiednich warunkach, z zastosowaniem systemów bezpieczeństwa itd. Jeżeli chodzi natomiast o naprawy w ramach gwarancji czy rękojmi, powinny one moim zdaniem skutkować przywróceniem latawca do stanu sprzed szkody. Odklejające się wentyle, czy puszczająca tuba - tu nie ma problemu z wymianą na nowy, pełnowartościowy element. Ale z szyciem jakichś poważniejszych uszkodzeń jest już sprawa dyskusyjna. Teoretycznie powinien być wymieniony cały uszkodzony element na nowy - a nie łatanie. Ale dobrze wiem, że jest to raczej ekonomicznie nieuzasadnione. Bo sprowadzenie od producenta np samej tuby głównej może być droższe niż sam latawiec, napewno nie w przecięgu 14 dni, no albo w ogóle niemożliwe. Nie mozna też wykluczyć, że po naprawie a nie wymianie, latawiec nie będzie w tym miejscu osłabiony, w każdym razie napewno nie tak mocny jak fabryczny element. No i pozostaje jeszcze jedna - może z pozoru błacha kwestia; taką naprawę poszycia po prostu będzie zawsze widać i latawiec traci na estetyce. Kolorów i grafik jest tyle, że nie ma szans dobrać identycznego materiału. Więc sprawa jest prosta. czy ktośby zgodził się na naprawę samochodu i polakierowanie jednego błotnika kolorem "podobnym" do reszty karocy? Chyba nie...
pozdrawim
stivA