W ostatnim tygodniu wykorzystując „sprzyjający” warunek testowałem deski słabowiatrowe. Testy odbywały się na Maszoperii, w warunkach w których nikt nawet nie wychodził na plażę, z latawcem Speed 3 19m DLX. Ważę 68kg. Ze względu na moje ograniczone umiejętności testy ograniczały się do: jazdy na halsie, przechodzenia na switch, popa i skoków.
Na pierwszy ogień poszła Nobile INFINITY 5‘9“ SPLIT polecana jako ta, która najszybciej odpala. Z tym odpalaniem to mi wychodziło raczej średnio, podobnie z ostrzeniem na wiatr. W dodatku strasznie mnie telepało na zatokowym chopie. Po godzinie pływania doszedłem do wniosku, że to nie moja bajka.
Bezpośrednio po Nobile, w tych samych warunkach wsiadłem na czeską deskę LIGHTWIND od
http://www.rlboards.com/. Deska prostokątna, lekko taliowana, z delikatnym rockerem. Ja na swój rozmiar przyjemnie lekka. Na desce nie dopatrzyłem się żadnych oznaczeń, a z Czechem który mi ją podrzucił trudno mi się było dogadać. Mówił coś o 170cm (i „carbon, carbon”), ale moim zdaniem miała 160cm (w takim rozmiarze występuje na ww stronie). Szerokość nieznana. Deska zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie – odpalała bez problemu (po prostu nie potrafi iść pod wodą - wychodzi przy najmniejszym pociągnięciu), bardzo miło pływało się na halsie, tego co okropnie telepało na Infinity tutaj nie było w ogóle czuć, bez problemu robiłem wysokość, przejście na switch też bez problemu (deska ma tylko dwa stateczniki umieszczone na środku), skakanie na duży plus (pomimo braku wybicia – patrz dalej) i tylko popa nie byłem w stanie na niej zrobić z braku sił żeby docisnąć krawędź (ale popa to ja generalnie mam słabego). Brak efektu przyklejania do wody. Jestem tą deską oczarowany.
Kolejnego dnia pożyczyłem North Spike 163cm(?). Przerośnięta deska o klasycznym kształcie. Mimo odrobinę lepszego niż poprzednio warunku pływało mi się na niej słabo. Deska wchodziła mi pod falę, chlapała, przy próbie wybicia lub zacięcia latawcem wyrywało mnie z kapci. Na tej desce poznałem co to znaczy, że „nie można odkleić deski od wody”. Negatywne wrażenia potęgowały mocno wytarte strapy w których czułem jak jego plastikowe elementy wrzynały się w stopę. Pomijając zużyte strapy nie wziąłbym jej nawet za darmo.
Ostatnią z testowanych był Nobile Flying Carpet 160x46(?) . Tutaj wrażenia też pozytywne – bez problemu robiłem switcha, nie miałem problemów z popem (co było dla mnie zaskoczeniem), w wyższych skokach też deska nie przeszkadzała. Brak efektu przyklejania do wody. Nie podobało mi się jednak jej zachowanie na halsie – miałem wrażenie, ze przy każdej zatokowej falce obsuwa mi się tylna noga/pięta. Nie wiem czy to ma wpływ na jakość pływania na wiatr, ale komfortowe nie było.
Podsumowując mój osobisty ranking:
1) RLBoard LIGHTWIND
2) Nobile Flying Carpet
3) Nobile Infinity (choć to nie moja bajka, dałbym jej jeszcze jedną szansę na fali)
North Spike poza zestawieniem.
Ciekaw jestem waszych wrażeń i doświadczeń z tymi deskami, a zwłaszcza porównania z dużymi deskami Trans (w kształcie podobne do RLBoard) i Su-2 Yeti, którym niestety zabrakło w moim teście, a których cena jest przyjemniejsza od wyżej wymienionych.