
Jednak po kilku sesjach na 11 jak i na 9m doszedłem do wniosku, że warto go przedstawić szerszej publiczności


Pierwsze wrażenie po wyjęciu z folii bardzo pozytywne. Plecak kompaktowy, uszyty z dobrych materiałów. Z kilkoma praktycznymi rozwiązaniami – dobrze zaprojektowane miejsce na bar, wewnątrz pasek do kompresowania latawca.
Sam latawiec też robi wrażenie wykonanego starannie, z dobrych materiałów.
Razor jest typowym, fereestyleowym C z wszystkimi tego konsekwencjami.
Po pierwsze 5 linka - nigdy nie byłem jej fanem i nadal się nim nie stanę...
Po drugie – ostrzenie. Dramatu nie ma, ale nie ma się co oszukiwać, mistrzem ostrzenia ten latawiec nie jest.
Na szczęście dolny zakres jest całkiem przyzwoity. Na pewno nie można go porównywać z deltami, ale gdy kolega na typowym, allroundowym latawcu w rozmiarze 10 wracał piechotą po plaży, ja na 11 nadal utrzymywałem wysokość.
Po trzecie – kopnięcie z krawędzi. Ależ ten latawiec kopie! Cztery dni zajęło mi zaprzyjaźnienie się z Razorami a i tak nadal momentami boję się tego kopnięcia. Jako, że kopnięcie mocne to i luz na linkach duuużuy i długotrwały

Po czwarte – kiteloopy UH. Bardzo mocne, wyrywające wysoko nad wodę.

Latawiec ma dwa ustawienia, które na prawdę działają. Linki nośne możemy podpiąc w ustawieniu oznaczonym przez producenta jako wakestyle lub freeride.
W pierwszej pozycji kopnięcie z krawędzi zabija, w drugiej jest wyraźnie słabsze, do tego wydaje mi się, że latawiec zyskuje nieco dolnego zakresu.
Latawiec jest bardzo stabilny, nawet w nierównym wietrze. Jest też dość szybki, jak na latawiec freestyle, Ja osobiście wolę latawce wolniejsze niż nadreaktywne. W związku z tym chyba będę pływał na 11 z krótkim barem.
Siły na barze wyważone. Nie jest lekki jak piórko (fuj...) ale na pewno nie jest siłownią, palącą przedramiona po półgodzinnej sesji, jak Yarga

Bar – na pierwszy rzut oka lekko drągowaty. Na wodzie okazuje się całkiem przyjemny. Otulina mogła by być jednak miększa bo myślę, że przy dłuższym pływaniu bez odcisków się nie obędzie. Zrywka, o całkiem przyzwoitych rozmiarach (na szczęscie nie przypomina wielkością granatu) aktywowana jest przez jej odepchnięcie. Bez problemu daje się ją z powrotem poskładać na wodzie. System wydłużania i skracania baru 45/55cm nie bardzo chcę komentować, gdyż nie widzę potrzeby jego użycia. Jak na razie wad nie zauważyłem. Może gdyby ktoś go często używał to się takowe ujawnią. Ewentualna zaleta to to, że mając - tak jak ja - dwa bary (jeden ustawiony na długo, drugi na krótko) możemy w razie awarii (np na wyjeździe) użyć zamiennie drugiego baru.
Taśmy power/depower są umieszczone na linkach nośnych i zakończone bardzo fajnymi „uchwytami“.
Seryjna pętla chickenloopa (32cm) jest stanowczo za mała, w dodatku przez krętlik umieszczony w chickenie ma tendencje do obracania się i utrudniania wpięcia . Na szczęście można ją bez problemu wymienić na duuużą pętlę (42cm) dedykowaną do unhooked, która takich problemów już nie sprawia.

Leash - dla mnie za krótki – zostanę przy moim wypróbowanym Mystic‘u
więcej obserwacji opiszę po kolejnym pływaniu
