Do nauki, pierwszych halsów, skoków przez zenit - Cabrinha Vector, Radar. Prowadzą się miękko, lekko, rzekłbym kobiecą ręką. Do tego wykonanie pancerne i przystępna cena.
Do freeride, zazębiania się w temat freestyle - F-One Bandit 7, Flysurfer Cronix, Slingshot RPM, North Evo. Latawce dają przyzwoity ciąg, przyjemnie kręcą loopy, można się wypiąć i pofikać UH, ale bez dzikich szaleństw bo potrafią wywieźć w manowce, szarpnąć - zwłaszcza Bandit i RPM.
Do freestyle/wakestyle muszę wymienić North Vegas 2015. Co prawda nie mam wielkiego doświadczenia i zawodnik ze mnie żaden, jednak nauka na tym latawcu nowych ewolucji to zupełnie inna bajka. Po zdjęciu z haka pomaga przy wybiciu, nie szarpie jak dziki, daje chwilę luzu w powietrzu, dzięki czemu można się skupić na triku, zapominając o jakimkolwiek strachu przed wyrwaniem rąk z ramion i latawcu, który nawet na reaktywnym setupie wybaczy drobne błędy.
Dla maniaków freeride/race zdecydowałbym się na Ozone Edge lub Flysurfer Boost. Edge zawsze kojarzył mi się z kajtem na sterydach za sprawą ciągu i hangtime, Boost z kolei zaoferował podobne wrażenia, aczkolwiek w łagodniejszej oprawie. Gdzie Edge zaczynał świrować w górnym zakresie, tam wchodził zrównoważenie Boost.
Powyższe, to oczywiście moje subiektywne odczucia, które nawet nie brzmią technicznie. Zwyczajnie na tych modelach czułem przyjemność z kitesurfingu.
Ogólnie gdybym miał wybrać jeden model od danego producenta, biorąc pod uwagę kryterium uniwersalności, rozważałbym:
Cabrinha - Radar,
Slingshot - RPM,
Flysurfer - Boost,
North - Evo,
Ozone - Catalyst,
F-One - Bandit,
Best - Kahoona,
RRD - Passion,
Core - Riot,
Airush - Varial
A odpowiadając na pytanie z tematu. Ostatnio najprzyjemniej mi się lata na North Vegas w rozm 11m rocznik 2015