To o moim nasiaku pisze sarin.
Jako że jestem kompletnym nowicjuszem (jak na razie dopiero 2 dni z latawcem, z tego jeden z jakimikolwiek sukcesami), co do latawca się nie wypowiadam. Dla mnie wygląda ok, lata, na razie nie mam się do czego przyczepić (w przenośni
Na moje amatorskie oko jest w porządku.
Linki zażyczyłem sobie (za dopłatą) jakieś a'la dyneemy i też wydają się ok.
Natomiast jeżeli chodzi o bar to rzeczywiście bez sensu Wojtek zastosował sterowanie w praktyce dwulinkowe (2 linki z prawej, 2 linki z lewej + pętla trapezowa bez wyczepiania). Z tego powodu jak wyszedłem pierwszy raz na latawiec przy średnio silnym wietrze, to wyglądało to dokładnie tak, jak sarin opisuje
Tzn. bodydragi bez kontroli, zero możliwości wyhamowania latawca, problemy z wylądowaniem, uparte kręcenie kółek. Właściwie o mało się zniechęciłem do tego sportu.
Potem sarin po prostu przewiercił bar przez środek, przepuścił kawałek linki i przywiązał do niego przednie linki. Do tego oczywiście pętla i amatorski (niemniej działający) system wypinania. Po tej przeróbce wyszedłem drugi raz z latawcem - i to było to! Latanie teraz to jest poezja, wszystko chodzi samo, bez wysiłku, idealna regulacja siły ciągu itp.
Podsumowując: teoretycznie nie mam o co do Wojtka mieć pretensji - z tego co sobie przypominam, nigdzie chyba nie wspominał, że sterowanie będzie 4-linkowe. Natomiast w dzisiejszych czasach sterowanie 2-linkowe jest już totalnym anachronizmem, do tego jak widać potrafi skutecznie zniechęcić początkującego, nie mówiąc już o tym, że jest bardziej niebezpieczne.
Jak pisałem - do samego latawca (na razie) zastrzeżeń nie mam, natomiast jeśli chodzi o sterowanie, to nie wiem czym sobie wytłumaczyć takie pójście przez Wojtka na łatwiznę... Przecież przewiercić tę rurkę i przepuścić kawałek linki przez środek to naprawdę nie jest tak dużo roboty. Trochę szkoda tak olewać sprawę i psuć sobie opinię...