Czarnocin to mała miejscowość koło Łodzi. Wyjeżdżając ul. Kolumny w stronę Tomaszowa Mazowieckiego jedziemy 15 kilometrów i jesteśmy już na miejscu. Znajdziemy tam 2 stawy hodowlane z czego jeden z nich całkiem przyzwoitej wielkości.
Generalnie Czarnocin nie jest miejscówką do wielkiego pływania, ale idealnie zdaje egzamin do nauki kite'a, jak również do szybkiego wypadu po pracy dla Łodzian, małego pohalsowania czy jak ktoś czuje się na siłach do potrenowania średnich skoków.
Miejscówkę można podzielić na dwa stawy:
Jeden - mniejszy, głębokość głównie po kolana, max. po pas. Niestety jest tam oprócz wody sporo błota, gliny, szlamu etc. co nieco odstrasza od pływania... ale jeśli ktoś ma piankę i nie czuje się zbyt pewnie na głębszej wodzie da się przeżyć.
Natomast całkiem przyzwoicie jest na drugiem akwenie - ten jest już zdecydowanie większy, woda sensowna. Głębokość kolana, pas, szyja, miejscami bez gruntu. Teren wodny przedzielony w jednej części mostkiem, a po środku wysepką, ale da się ulokować tak, by poćwiczyć starty z wody, bodydragi, podnoszenie latawca itp. a jak ktoś już umie pływać i odpowiednie korzystać z wiatru to i idzie pokursować po całym obszarze akwenu.
Dodatkowym plusem jest to, że niemal przy miejscu startów można postawic auto, które jest cały czas na widoku. Wokół wody głównie trawa i miejscami piasek, gdzie w większości tego miejsca możba wylądować kite'a.
Tak jak pisałem Czarnocin nie jest może mega-spotem do szaleństw, ale jest ciekawą alternatywą dla kiterów z regionu łódzkiego, którzy chcą się pouczyć lub dla tych, którzy nie mają czasu by jechać godzinę nad Jeziorsko czy Zalew Sulejowski a chcą pomoczyć tyłek i rozprostować nieco kite'a i własne kości.
Spot natomiast nadaje się (co również potwierdzają osoby, które już wyprobowały w tym okresie) znakomicie na zimę. Jak przysypie śnieżek robią się duże tereny do ślizgania... a ze względu na niewielką objętość zbiornika woda zamarza na odpowiednią grubość dając pewny grunt pod dechą.
Na Czarnocinie z reguły nie ma tłoku, zwłaszcza w tygodniu... natomiast w okresie letnim w weekendy zjeżdża spoto okolicznej gawiedzi nad wodę, na grille czy piwko w pobliskim barze. W tygodniu natomiast świeci pustką, gdzie jedynymi osobami nad wodą są rybacy - na szczęście pozytywnie nastawieni i póki co nie narzekali, że czasem leci w ich stronę jakaś zbłąkana deska.
A tak to mniej więcej wygląda: