O leashu dawno temu była chyba tutaj dyskusja. Może w archiwum coś sie znajdzie
Wyobraź sobie sytuacje. Jedziesz sobie na tychże wysokich falach, przy silnym wietrze. Nagle fala zakrywa Ci deskę, ta zostaje pod wodą. Udaje Ci się wyswobodzić nogi, kite ściąga Cię z wiatrem z dużym impetem, leash się napręża, deska najpierw gwałtownie Cię hamuje, kite ciagnie w jedną stronę, deska oporuje w drugą. I nagle deska wylatuje z wody, trafia Cię z pełnym impetem... W nogi, tyłek, głowę, rękę, kręgosłup. Cokolwiek. Krawędź obecnie może mieć nawet 2-3mm. Przecięcie skóry prawie pewne, a mocne obicie na 100%. Ale to jeszcze nie koniec. Znokautowana uspokajasz wreszcie kite'a i pływasz w miarę swobodnie w mocno zafalowanej wodzie, za to deska trzymana na leashu unosi się na niej. Wszystko fajnie... do pierwszej fali, która wdusi deskę pod wodę. Co wtedy
Wada leasha to ryzyko zgubienia deski no i to co napisałem - czasami się przydaje szybciej dotrzeć do deski. Ale jak się nie dopłynie to najwyżej można spłynąc body-dragiem do brzegu. Za to ryzyko na jakie się możesz narazić pływając w wodzie z czymkolwiek (przyczepionym do nogi), co stawia gigantyczny opór - zupełnie niepotrzebne.