Jakieś 500m przed Milanem jest fajna łąka i zejście do wody ale tam dużo moczykijów zawsze siedzi.
A zejście u Milana to faktycznie hardcore. W zeszłą sobote jakiś biedak powiesił Ozona na drzewie i walczył z nim cały dzień, żeby go odzyskać.
Planuje jechać w niedziele bo coś się kroi. Są chętni?