ekstra fotki rako

oddają klimacik , a jakże

nie mogę sobie darować że nie wypuścilismy się do ElCotillo i nie spróbowałem surfingu

a zresztą chromolił surfing - jakie okoliczności ... przyrody
z tymi kolanami to jakieś fatum czy cuś
rako pisze:przy odplywie tak przydzwonilem kolanem w skalke pod woda przy body dragu ze do dzis nie moge jej zgiac, ale spoko - przejdzie
ja natomiast masakrycznie przygrzałem kolanem wchodząc z latawcem do wody ( w taki zwykły ubity mokry piach

) - najgłupsza rzecz jaka do tej pory mi sie zdarzyła - chwila nieuwagi , kanaryjski szkwalik , bum. i robienie do końca pobytu za maskotke z dziwnie siną nogą od kolana w dół
generalnie spot w sotavento brutalnie weryfikuje umiejetności zdobyte w "cieplarnianych" płaskowodnych warunkach "helskich"
instruktora Pawła nie spotkalismy - bujał sie gdzieś na północy wyspy. Poza tym odniosłem wrazenie że asekuracja z ReneEgli nie zawsze działa jak powinna , albo ludzie rzucający sie w otwarte morze nie są uświadamiani co moze ich spotkać

sam widziałem kilka nieciekawych sytuacji: gość z roztrzaskanym ramieniem ( któremu pomagałem odzyskać "szkółkowy" sprzęt ...), kursanci odjeżdzający instruktorom 500-600m downwind , nieprecyzyjne info odnosnie siły wiatru na które sporo osób narzekało ( a szczególnie asertywni Angole ) etc.
