Mikolpa w tą środą robią zawody w Hangtimie na Helu
a to najlepsze wyniki z zeszłej edycji
słabo wiało ???? czy co ??
dawaj jedziemy
Piotrbyku pisze:Wycieczka na hel lub wolin , ktoś chce się dołożyć do paliwa wyjazd jutro wieczorem lub śr. 4-5
kawa pisze:Piotrbyku pisze:Wycieczka na hel lub wolin , ktoś chce się dołożyć do paliwa wyjazd jutro wieczorem lub śr. 4-5
ja się mogę dołożyć ale nie jadę...pasi? może przynajmniej duchowo popływam...prze pier...ą pracę od prawie miesiąca nie mogę się nigdzie wyrwać
Piotrbyku pisze:
Viksa - fajnie że przyjechał bo nudno tak samemu .
kawa pisze:ja tymczasem, ponieważ szkoda mi czasu na kitesurfing, który jest wg mnie przereklamowany, byłem pokarmić ptaszony.
Gdy tylko kilka zobaczyłem, postanowiłem po cichutku zakraść się bliżej aby spróbować poobcować choć trochę z tymi pięknymi stworzeniami
Akurat jeden leżał na brzegu...
Rzuciłem mu bułkę i wtem!..on!..zamiast żryć bułkę, rzucił się do ucieczki!
Na moje nieszczęście był zaplątany w jakieś linki z takim poziomym kijkiem na końcu, który to zaszportał się o moje ręce.
Jakby tego było mało zahaczyłem nogami o jakąś deskę, która jakimś cudem doczepiła mi się do nóg....fuck!
...i ptaszon pociąąągnął mnie z tym wszystkim na wodę.
po kilku godzinkach wzajemnych zmagań wróciliśmy razem na brzeg, przeprosiliśmy się i mogłem spokojnie dokończyć karmienie.
Szalone stworzenia. Całe kurna szczęście, że wszystko się dobrze skończyło.
Mój był największy- z numerkiem 12 na skrzydłach..był tam jeszcze jeden taki duży. Pozostałe, mniejsze, w większości miały numerki 10.
kawa pisze:ja tymczasem, ponieważ szkoda mi czasu na kitesurfing, który jest wg mnie przereklamowany, byłem pokarmić ptaszony.
Gdy tylko kilka zobaczyłem, postanowiłem po cichutku zakraść się bliżej aby spróbować poobcować choć trochę z tymi pięknymi stworzeniami
Akurat jeden leżał na brzegu...
Rzuciłem mu bułkę i wtem!..on!..zamiast żryć bułkę, rzucił się do ucieczki!
Na moje nieszczęście był zaplątany w jakieś linki z takim poziomym kijkiem na końcu, który to zaszportał się o moje ręce.
Jakby tego było mało zahaczyłem nogami o jakąś deskę, która jakimś cudem doczepiła mi się do nóg....fuck!
...i ptaszon pociąąągnął mnie z tym wszystkim na wodę.
po kilku godzinkach wzajemnych zmagań wróciliśmy razem na brzeg, przeprosiliśmy się i mogłem spokojnie dokończyć karmienie.
Szalone stworzenia. Całe kurna szczęście, że wszystko się dobrze skończyło.
Mój był największy- z numerkiem 12 na skrzydłach..był tam jeszcze jeden taki duży. Pozostałe, mniejsze, w większości miały numerki 10.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 68 gości