hej, po wczorajszym szczęśliwym powrocie mogę podsumować wyjazd: 6 dni pływania: raz na 12m, 3x na 9m, 2x na 7m. rozwiało się konkretnie, rozbujało do niemal 2m. jak już się tak rozbujało to w zasadzie tylko walczyłem na falach, wrażenia trudne do opisania - zapomniałem o bożym świecie, były tylko one - fale! wprawdzie zdarzało mi się do końca zagapić i po prostu spaść tuż pod załamującą się wodę, która dezorientowała co do położenia nieba, a wyjście w switchu przez przybój udało się może ze 2 razy to i tak w kółko próbowałem. jazda z fali gdy czuć zwiększającą się prędkość bez ciągu latawca nie da się z niczym porównać jak dla mnie. od lat lubiłem surfing, ale dopiero w ks jest to mega zabawa i to bez wysiłku. a jeszcze jedno - poza sobotą, gdy było 11 stopni cały tydzień w ciepełku jak niemal latem, woda 14 stopni! pzdr rad