cześć!
Rolnik jedzie do Holandii 1 maja-jesli chodzi o namiary to na pewno sam da znać:))
miałem z nim jechać jednak nie wyszło..a szkoda - nieźle dalibyśmy czadu!!!
pozdrawiam
EUTANATOR.com pisze:pomimo tego, ze prognozy nie wskazywały na jakieś wielkie szanse powodzenia na tym kołopoznańskim spociku, zabraliśmy się ze Świstakiem i koło 10:30 byliśmy już na miejscu. Po wyjściu z auta zaskoczył nas bardzo miło wiaterek o prędkości ca 13 węzłów. Wypakowaliśmy wiec sprzęt i zaczeliśmy go taklować. Świstak chciał wyjsć na swojej 9tce Loopa, ale szybko sie okazało, ze to nie na te warunki, więc wziął 15 Globeridera. Troche pływał a ja w tym czasie próbowałem sobie dosztukować do kajta 5tą linke. Wiatr było ostro do brzegu i siadło, więc znosiło na brzeg.
Jak wyszedłem z 18 to już nie było za bardzo zabawy. W między czasie zjechała sie większa ekipka - Chinol, UrbanR i na sam koniec Majer.
Wiało mega nierówno - przez 20 minut kuje, potem nagle siada, że latawce spadają z nieba. Akurat co wchodziłem do wody, to siadało, co schodziłem to zaczynało wiać - standard.
Raz też o mały włos nie straciłem życia - wczoraj po południu zmajstrowałem sobie taki system w barzem, że przez dziurę przechodzą mi obie przednie linki, które podczepione są do szekli Wicharda. TAk więc jedna z tych linek robi w razie czego za lisza. Następnie Wichard podpięty jest do chicken loopa, żeby można było pływać unhooked.
A ta niebezpieczna historia wyglądała tak, kumpel mi odpalał 18, ale prawie w samym centrum okna wiatru. Przy...ło !!!! i całe to badziewie, nie wiedzieć czemu wyrwało mi z rąk. Latawiec pomknął w kierunku drzew, po drodze Urban próbował jeszcze złapać bar... na szczęście nikomu nic się nie stało, sprzęt cały a ja spędziłem troche czasu na drzewie. No może nie całkiem sprzęt cały, bo chickena rozerwało na pół, ale pies go drapał.
Jaki z tego morał - PRZY WIATRACH ONSHORE UWAŻAJ 3 RAZY BARDZIEJ NIŻ W INNYCH SYTUACJACH I TO CO WYDAJE CI SIE JUZ NIEWIELKIM RYZYKIEM, MOZE BYC BARDZO NIEBEZPIECZNE. Dlatego lepiej wszystko robić spokojnie i bez niedbalstwa. Lepiej nie wyjść na wode wcale niż skończyć w szpitalu.
no dobra, teraz kilka zdjęć
Świstak ze swoją przyszła żoną
Chinol robi kitepasa - to jest wariat no!
to był dzień chicken loopów - Majer pomimo zerwanego oczka, z zimną krwią kontroluje sytuację
peace - i oby wiało w przyszły weekend!!!
swistak pisze:no i pogoda( moze poza rownym i mocnym wiatrem) dopisala bylo w cieplo, sloneczko grzalo i woda całkiem ciepla. Ogolnie jestem bardzo zadowolony, gdyz troche poplywalem i poskakalem czyli jednym slowem nareszcie rozpoczalem sezon 2004
ps dzieki lukasz za wszelka pomoc!
EUTANATOR.com pisze:a i jeszcze pare fot - tym razem z AKCJI !!!
u Chinola zdecydowanie przewija się styl kug-fu, aijja
choć balet jest mu równie bliski, jak szkola klasztoru Shao Lin
Urban spada z powietrza prosto na upatrzonego za wczasu szczupaka
a ja spędzam czas eksplorując przyrodę - "W poszukiwaniu zawieszonego bara" czyli portrety polskiej wsi
M4X pisze:No fajnie polataliscie
My dzisiaj sie za daleko nie wybieralismy i poujezdzalismy pobliska lake
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 67 gości