Ależ dzisiaj była sieczka
Wiatr meeega nierówny, z minuty na minute przybierał na sile. Jak na początku, ok 13tej miałem dobrze na flaju 10-ce, to po godzinie już zdepowerowany na maxa ledwo ledwo!!! Leszek na 9 m też po przeszło godzinie odpuścił.
Zaczeła się totalna zadyma. Wiatr zmiatał tabuny sniegu z jeziora.
Ale twardym trza być, a nie miętkim, więc wyciągnąłem jeszcze Pulsa2 6m i pobujałem jeszcze około pół godziny, ale nogi już zaczęły odmawiać posłuszeństwa, zmęczone przede wszystkim tym, co było pod nartami.
A nawierzchnia była dzisiaj totalnie beznadziejna - mokry śnieg na przemian ze świeżo nawianym tępym śniegiem, miejscami szreń lodowa, to znów breja pod postacia mokrego śniegu z wodą, który bardziej przypominał błoto, niż śnieg, więc było też troche narciarstwa wodnego
Taka nawierzchnia dawała ostro w nogi, a w połączeniu z mega nierównym wiatrem, człowiek wysiadał po pół godziny jazdy!!!
Ale ogólnie byliśmy zadowoleni - w końcu taki hardkor daje również mnóstwo satysfakcji!!!
Pozdrawiam niebylców!!!
Heeej