Oto sucha regułka:
Prawidło 7 – Jazda na fali – Wave (nie obowiązuje Prawidło 4)
7.1. Kitesurfer płynący na fali ma pierwszeństwo, bez względu na to, jakim halsem płynie.
7.2. Jeśli na jednej fali płynie więcej niż jeden kitesurfer, pierwszeństwo ma kitesurfer płynący najbliżej załamującej się części fali lub ten, który pierwszy na nią wpłynął.
Dalsze interpretacje:
Prawidło 7 o jeździe na fali (surfingu z latawcem popularnie nazywany „wave”) jest najmniej znanym i najczęściej źle interpretowanym prawidłem. Wynika to z braku doświadczenia spowodowanego słabymi warunkami do surfingu na polskim wybrzeżu. Surfing jest sportem niszowym w Polsce i uprawianym przez rodaków zwykle na spotach zagranicznych. Kultura surfingowa zaczęła kształtować się na świecie prawie sto lat temu. Surfing opanował niemalże wszystkie plaże świata i bezapelacyjnie jest najbardziej popularnym sportem wodnym z wykorzystaniem deski. Zasady surfingu przestrzegane są przez wszystkich użytkowników mórz i oceanów w strefie przyboju – bez żadnego wyjątku.
W ostatnich latach Polacy zaczęli pojawiać się na najbardziej oddalonych spotach wave. Okazuje się, że należymy do czołówki światowej, jeśli spojrzymy przez pryzmat sprzętu na jakim pływamy. Niestety podczas jazdy na fali ujawniają się nasze niedoskonałości: ignorancja i nieznajomość fundamentalnych zasad sprawiają, że daleko nam do światowych standardów. Często dochodzi do sytuacji, w których będąc na prawym halsie, nie ustępujemy lewemu kitesurferowi wycinającemu piękne pióropusze na czubku fali. Uważamy, że skoro jesteśmy na prawym halsie, to nikt nam nie ma prawa zagrozić. Nie ma nic bardziej mylnego. Surfowanie po fali polega na gwałtownych zmianach kierunku jazdy, raz z niej zjeżdżając a za chwile podjeżdżając na tą samą falę, aby zrobić kolejny ostry zwrot na jej czubku. Jest to również jazda wzdłuż załamującej się fali wyglądająca niczym ucieczka przed biała wodą. Kitesurfer podczas takich gwałtownych zwrotów może również zawracać latawiec, zmieniając tym samym hals co parę sekund. Jak określić w takiej sytuacji, jakim płynie halsem? Po drugie dość często znajduje się on w pozycji, gdzie ustąpienie spowodowałoby wjechanie pod załamującą się falę, upadek,
wielokrotny młynek i całkowitą utratę kontroli nad sprzętem. Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, aby przewidzieć, że może to się skończyć zmasakrowanym latawcem oraz groźbą utonięcia.
Fale nie są modelowane przez komputery, tylko przez naturę. Ich kształt, wielkość i dynamika zmienia się wraz z nadchodzącą kolejną falą. Dlaczego kitesurfer, który wskoczył na falę dnia ma z niej zjechać, bo zbliża się do niego prawy Kowalski nabierający wysokości w przyboju?! Pamiętajmy: przybój to strefa do surfingu, a nie do nabierania wysokości. Wysokość „łapie się” będąc poza tą strefą. Jest to logiczne, a przede wszystkim bezpieczniejsze.
Niestety, większość z nas nie potrafi rozróżnić tego, co jest jazdą na fali, a co pływaniem na morzu. Nieznajomość tej różnicy powoduje, że nie będziemy wiedzieli, kiedy postępować zgodnie z Prawidłem 4, a kiedy przestrzegać Prawidła 7! Jazda na fali nie jest zdefiniowana wysokością fali, jak wyobraża sobie większość z nas. Surfing można uprawiać na półmetrowej fali na bałtyckim wybrzeżu, jak i na 30-metrowych gigantach na Hawajach. Jeśli widzimy, że kolega będący w strefie przyboju ujeżdża metrową falę robiąc na niej zwroty, stosujemy Prawidło Wave. Jeśli ten sam kolega nabiera wysokości lub płynie do brzegu pomiędzy czterometrowymi falami na wzburzonym morzu - stosujemy Prawidła Wymijania.
Jest parę takich pięknych miejsc na tej planecie, gdzie na jednej fali może jechać paru kitesurferów bez stwarzania sytuacji niebezpiecznych. Jednak większość spotów wave nie daje takich możliwości. Trzeba dlatego znać drugą regułę stanowiącą, że jeśli na tej samej fali surfują dwie osoby, pierwszeństwo ma ten, który znajduje się najbliżej łamiącej się części fali lub pierwszy na nią wpłynął. Wynika to z niebezpieczeństwa upadku spowodowanego przez dynamiczną siłę pionowej fali oraz spienioną wodę powstającą chwilę potem, na której praktycznie nie sposób utrzymać równowagę. Wjechanie na falę „ujeżdżaną” już przez inną osobę i przeszkadzanie jej, traktowane jest jak rozbój w biały dzień i jest nietolerowane na całym świecie. Po takim incydencie możemy spodziewać się co najmniej ostrej wymiany słów na plaży.
Z powyższych powodów jazda na fali regulowana jest oddzielnym prawidłem, dającym specjalne uprawnienia dla tych, co mierzą się z falami. Odpowiednikiem prawidła surfingowego w prawie morskim jest przydzielenie pierwszeństwa statkom o ograniczonej zdolności manewrowej, jak na przykład statki o dużym zanurzeniu w wąskim kanale, statki układające kable na dnie morza lub pogłębiarki pracujące przy podejściach do portów. Takim statkom muszą ustępować statki handlowe, rybackie i żaglowe. Kitesurfer na fali ma bardzo ograniczone możliwości manewrowania, dlatego też musi być traktowany jako uprzywilejowany w stosunku do każdego innego kitesurfera!
Pamiętajmy, że powyższe zależności dotyczą spotkań na fali tylko pomiędzy kitesurferami. A co podczas spotkań na fali z innymi użytkownikami nie będącymi kitesurferami? Bezwarunkowo ustępujemy wszystkim surferom, uprawiającym bodyboarding, stand-up surferom i innym „pływakom”, którzy dostali się na falę bez pomocy zewnętrznego napędu. Należy pamiętać, że ustępowanie poprzez skok nad nimi jest nieakceptowane i traktowane będzie jako najzwyklejszy brak kultury. Musimy pojąć, że wszyscy, którzy dostali się w strefę surfingu bez używania innego napędu niż własne ręce, nie mają żadnych możliwości ustąpienia, mogą być wyczerpani przedostaniem się przez przybój, a do tego są mało zauważalni pływając wpław pomiędzy falami. Na nas patrzą, całkiem słusznie, jak na dodatkowe i poważne zagrożenie. Możemy być pewni, że pływając obok nich, a tym bardziej skacząc nad nimi, nie będziemy wzbudzać w nich podziwu. Między innymi z tego powodu na słynnych spotach wave wprowadzono strefy zakazane dla kitesurfingu lub wprowadzono ograniczenia
czasowe, aby nie doprowadzać do takich niemiłych spotkań. Dobrą Praktyką Kitesurfingową na wave jest pływanie w dużej odległości od surferów. Na przykład według Australijskiego Stowarzyszenia Kitesurfingu (AKSA) zalecane jest utrzymać odległość większą niż 30 metrów. Nieprzeszkadzanie surferom to jedyna metoda, abyśmy byli przez nich szanowani. A jeśli nam bardzo zależy na wzbudzeniu sympatii, to najlepszym sposobem jest podanie leasha surferowi i wyciągnięcie go przez przybój aż do strefy, gdzie może ponownie rozpocząć zabawę z falą.
Spotkania z windsurferem w strefie przyboju wymagają dodatkowego komentarza. Windsurfer, podobnie jak kitesurfer, „napędzany” jest siłą wiatru, z tego powodu nie może być ujęty w grupie użytkowników pływających dzięki sile własnych mięśni. Prawo wave dla windsurfingu jest przeciwstawne do naszego. Windsurfer przebijający się przez przybój ma prawo drogi w stosunku do tego, który spływa z falą. Jest to logiczne ze względu na bezpieczeństwo oraz manewrowe możliwości windsurfera, który wypływając w morze, w przeciwieństwie do nas, nie jest w stanie wybić się z płaskiej wody i przeskoczyć załamującą się falę. Jest mu znacznie trudniej przepłynąć przez przybój niż powrócić do brzegu. Dlatego Kodeks nakazuje ustępowanie windsurferom przebijającym się przez przybój. Natomiast windsurfer płynący w stronę plaży ma takie same prawa jak kitesurfer.
Podsumowując Prawidło Wave zapamiętajmy, że zanim zabierzemy się za ujeżdżanie fali sprawdzamy czy wycinając pióropusze z jej wierzchołka i robiąc skręty na jej dole, nie będzie to przeszkadzało windsurferowi przebijającemu się przez przybój oraz wszystkim innym „pływakom” znajdującym się w pobliżu.
W/g mnie winę ponosi gość X, który wjechał kolegę autora postu.
Pozdr. 4 All;)