Na początku zaznaczę - żeby nie było że robię wicher bo jestem "z konkurencji" - że latawców Wainman Hawaii używam od ok 4 lat i miałem ich w sumie 5 różnych modeli/ roczników. Do niedawana byłem zachwycony zarówno trwałością latawców, cenami części zamiennych i serwisem.
Jednak, nie wiem co jest grane i czy to tylko moje wrażenie, ale od wersji 2.0 coś tu się dziwnego dzieje z jakością:
1. Najpierw wersja 2.0 smoke'a, która według mnie, na podpięciu single line (jedynego którego używam) kompletnie jest nie do użytku. Zmarnowałem 3 tygodnie na wodzie testowanie różnych ustawień, które nic nie dały. Nową wersję sprzedałem, odkupiłem starą wersję 9m2, który uwielbiam. Ale czy komuś pasuje czy nie, to akurat sprawa indywidualnych preferencji.
2. korki w nowych tubach, po krótkim czasie zmieniają się z gumowatych miękkich na twardy plastik, co zaczyna być sporym problemem, gdy zawiedzie kulka blokująca, co jest raczej dość częstą przypadłością. Przy szkwalistym wietrze trzeba co jakiś czas dopompowywać latawkę, mimo szczelnego nowego kondona.
3. Następnie jakość nowych linek - w listopadzie jadąc do Wietnamu na wszelki wypadek wymieniłem linki na nowe, bo stare były lekko wyciorane). Nowe strzeliły na szyciu podczas drugiego wyjścia na wodę, a że nie ma tam rescue, to sobie 20min z loopującym latawcem wracałem do brzegu na falach (na szczęście miałem stare linki w plecaku i miałem na czym pływać do końca wyjazdu).
4. Ostatnio poszedłem na sztormowe pływanko na naszym morzu prze 30-46 węzłach i po wystartowaniu mojego gypsy 6,5m2, kompletnie nie dało się nim sterować, jedyna kontrola jaką miałem to ciągnąć prawo lewo za kulki do startu z wody, co przy 40 węzłach jest dość ekstremalną zabawą. Na szczęście miałem drugi bar ze starymi linkami i dzięki temu popływałem sobie.
Po sprawdzeniu nowych linek okazało się że nowe linki sterujące (kupione w listopadzie, po 20 razach na wodzie) są wyciągnięte o ...ok 30 cm wobec starych 2 letnich linek mocy. Takiej różnicy raczej nie strymuje się ustawieniem na pigtailsach,
Dla porównania - bar nowszy, linki sterujące nowe, po 20 razach na wodzie, linki mocy ok 2-2,5 roku po liiicznych wizytach na wodzie.
Bar starszy- linki co najmniej 3 lata, wszystko równe.
Czy ja mam po prostu jakiegoś pecha, czy inni wieloletni "wainmanowcy" też widzą problem z jakością nowych części? Moim zdaniem to nie jest to do czego nas Wainman przyzwyczaił. I to nie jest kwestia, że mi linki wymienią na nowe, bo części są dość rozsądne cenowo, ale kwestia zaufania do sprzętu. Jak ja mam pływać w różnych, czasem ekstremalnych warunkach jak nie mam zaufania do sprzętu? Niestety zarówno na dużych falach w Wietnamie, jak i na Bałtyku przy 46 knotach, to raczej nie było mi wesoło, gdy latawiec mi takie niespodzianki robi i mogło to się skończyć niezbyt szczęśliwie.