siema,
Troche odkopany temat, ale ciągle jakos zapominałem o tym napisać:) Jakis czas temu, gdy mocno jarałem sie pierwszymi dokręconymi kiteloopami, zmagałem się jak każdy myslę

z timeming'em, a żeby dla wszystkich jasne było tak po ludzku o co chodzi, kite podczas skoku z krawędzi ma zakręcić pełnego loopa 360, zanim blatem sie wyląduje na wodzie..., w tym czasie w zależności od promienia loopa, bardziej lub mniej ciągnie do przodu w locie poziomym. Wszelkie odstępstwa od tej prostej zasady powodują jak wiadomo albo rozjebany blat, albo rozjebany kite

, a najgorsze przypadki to jeszcze rozjebane wiązadła ... . Klasyczny błąd - w trakcie ciągu i przyspieszenia sie zawachać.., kończy się to "plaskaczem" tubą główną o wodę, a nastepnie "plaskaczem" ryjem o wodę.., taka kolejność mniej więcej.
Skąd więc wziął się "stivLoop"? No ze strachu wiadomo, hyhy:) Nazwałem go tak sobie, bo nigdy wcześniej nie widziałem takiego skoku, "sam wyszedł" .. intuicyjnie. Ale mogę sie mylić oczywiście. Moje treningi w każdym razie uwieczniał Wojtas, jak byliśmy któryś raz w Soma Bay, a było to tak; Po kolejnej glebie, kolejnym niedokręconym loopie i kolejnym obolałym "wszystko co mam", płynąc na prawym halsie miałem na kolizyjnym kursie jakiegoś niemca z lewego halsa. (nie mam nic do niemców, ale to po prostu był niemiec

). Chłop duży, płynął ostro na mnie ewidetnie na wymuszenie. Od brzegu gdzie startował, było już daleko - powinien mi więc ustąpić pierwszeństwa. Ale widząc że to klasyczny "nieogar",w dodatku ma dobry kask i kamizelkę ION'a - odpuściłem. Już miałem zamiar skoczyć przez zenit, by zlecieć ze 50m w dół wiatru.., ale pomyslałem, że go wezmę z zaskoczenia i do końca pocisne krawędź

No i wtedy własnie mi wyszedł pierwszy stivLoop. Wykonanie w sumie jest proste. Jak przy każdym skoku, bardzo ważna jest prędkość najazdu. Krawędź trzymać trzeba do końca, ale nie zacinać pod wiatr z pop'a jak przy klasycznym skoku przez zenit. Latawiec prowadzić do końca nisko w oknie. Przed samym manerwrem powoli podciągnąć kite'a bliżej zenitu i wtedy nagle, z całeś siły zaciągnąć bar tylną ręką. Wszystko oczywiście w haku. Wygląda to mniej więcej tak :




Dzieje się to wszystko dość szybko, no wyrywa z kapci

a zaskoczenie gościa z naprzeciwka jest zawsze spore. Po prostu znikasz mu z kolizyjnego halsa jak Rumburak w Arabelli

Niczego się klient nie spodziewa, bo też nic w twoim zachowaniu nie wskazuje, że masz zamiar wykonać jakiś manewr. Po prostu cisniesz krawędź, jedziesz na kolizyjnym halsie ... i nagle jak teleportacja, znikasz gościowi z oczu

Skoki nie są wysokie, ale naprawdę efektownie i szybko w poziomie nosi.
Zachęcam do próbowania i oczywiście warunek - dużo wolnej przestrzeni w dół wiatru

Może ktoś się skusi na jakieś fajne wykony i foty w tym wątku. Mile widziane również efektowne gleby

UWAGA! Ze względów bezpieczeństwa, nie zalecam takich prób osobom, które nie opanowały jeszcze klasycznego skoku przez zenit minimum 3-4 m wzwyż i z 10m w dal ...
pozdrawim
stivA