To może ja wcisne moje 5groszy
Ja do czasu, aż nie walnąłem na plecy przy niekontrolowanym skoku, śmigałem w zwykłej czapce...

Po tym niemiłym incydencie (przyznaję- na własne życzenie...) kupiłem Hełmofon czołgowy. Zdemontowałem słuchawki, żeby czasem nie mieć ich wkomponowanych w uszy i przyznam-rewelacja. Pacnąłem o lód kilka razy i było to do zniesienia. Gorzej z łokciami! Zwłaszcza gdy nie było śniegu i śmigłem w łyżwach. Przy szybszej jeździe, były przypadki, że traciłem grunt. Ciężko było na nowo przywrócic panowanie. Były upadki. Rozwiązałem to dobrej jakości ochraniaczami od rolek.
Jesli ktoś ma kasę na jakieś "żółwiki" to ok. Mocne spodnie wojskowe za 4 dychy w zupełności wystarczają. Problem miałem z trapezem. Poświęciłem (ale dopiero na koniec zimy) stara kurtkę. Wyciałem otwór na hak, i obrobiłem ręcznie żeby sie nie "siepało".
Ogólnie przyznam, że nic więcej mi chyba nie potrzeba....
