Nie wiem tylko czy chłopaki(toomaj, oxy) używali tych latawców, bo z tego co wiem to nie lata ich w polsce więcej jak 3 szt a w tym jeden mój
Może nie jest to frenzy ozona czy flysurfer ale lata dosyć szybko jak na 10m2 a i mocy ma sporo (ciągnie jak lokomotywa). Warunek jest taki żeby wiało ponad 4m/s wtedy zabawa jest już fajna a i latawiec zaczyna latac tak jak się należy. Wczoraj doszły mnie słuchy że lubi wylacieć za plecy i przyklapić. Mi sie tez zdarzyło nie powiem ale to kwestia panowania nad latawcem. Jak dolatuje do zenitu to lekko się zaciąga bar i latawiec już jest grzeczny i dalej nie poleci.
Na lądzie z deską daje radę, nawet na woozku z nim jeździłem i bar mocno nie przeszkadza, ale najlepiej się z nim czułem na snowkicie z deską MB. Skoki wysokie i długie (pod warunkiem że wieje - nie oszukujmy się te 6m/s musi byc żeby sobie polatać). Szkwały przyjmuje przyzwoicie, nie wyszarpuje baru z rąk i mam wrażenie że to czasza więcej amortyzuje podmuchy niż raider. Jak dostanie podmuch mocny to tak fajnie meduzuje przez chwilkę aż się wiaterek uspokoi.
Czasami potrafi się zawinąć kawałek skrzydła przy ostrych manewrach na krawędzi okna wiatrowego przy słabszym wietrze, ale za każdym razem jest do uratowania.
Mnie czasami denerwuje system restartu - ale ja się przyzwyczaiłem do odwracania latawca w sekundę (radsailsy pro II i zwykłe) a tutaj to zajmuje trochę więcej czasu i tez musi wiać ze 3-4m/s inczej spacer do latawca.
Mokry latawiec lata i to całkiem sprawnie (po deszczu np).
Zrywki działąją wzorowo i zdarza się że jadąc na brzuszku i trzymając bar w łapkach zrywka działała sama (co mi się podobało bo przestawałaem jechac na brzuchu po ziemii/śniegu) a dzieje się tak bo trzeba ją pociągnąc do siebie a trzymając bar w rękach i jadąc nim po ziemii zrywka może o cos zawadzić i wtedy się wypina. Sama z siebie podczas prawidłowego operowania latawcem mi sie nie wypięła (bo nie powinna). Zryweczki chodzą leciutko. Nawet ta, która definitywnie oddziela latawiec od pilota działa lekko a złożenie jej do kupki nie nastręcza problemów, warunek taki zeby zrobić to chociaż raz (z instrukcją np. żeby nic nie poplątać) kiedy słabo wieje albo w domu na "sucho".
Linki w tym latawcu są pierwszej jakości i po pólrocznym okresie dosyć intensywnego używania nie widac na nich śladu zużycia, nie sa już tak gładkie jak nowe ale też nie widać na nich typowych kłaczków zużytych linek.
Sam bar jest mocarną konstrukcją, boczki do nawijania linek jednemu delikwentowi wydawały się słabe i wróżył im krótkie życie. U mnie żyją do tej pory nawet w zimę po upadku sie nie połamały.
Knaga do blokowania linki depowera działa bez zarzutu i linka się nie wymyka nawet przy bardzo mocnych podmuchach za to odblokować ją jest łatwo i bez problemu. Jedyne co mogę zarzucić eolo to to, że linka którą blokuje się knagą po półrocznym okresie użytkowania jest już mocno mechata, co nie znaczy, że nie spełnia swojej roli. Bloczki użyte przy barze(1szt) i przy czaszy(2szt) są wysokiej jakości i jak do tej pory kręcą się aż miło.
Mi osobiście latawiec pasuje i z miła chęcią go używam a połączenie czerwonego/szarego/białego/czarnego na zimowym błekicie nieba jest chyba najfajniejszym widokiem
To tyle co mi się z rana nasunęło
Pozdrawiam i polecam.
a recenzja jest tutaj -
http://www.kiteforum.pl/forum/viewtopic ... 9981#79981