Na Mietkowie też całkiem sympatyczne pływanie było w sobote i niedzielę i nie żałujemy że nie spędziliśmy 16h w trasie
.
Ogólnie jest fajnie, wszyscy starają się sobie nawzajem pomagać w miarę możliwości ale nie zwalnia to od przewidywania i unikania niebezpiecznych sytuacji, bo nie zawsze druga osoba będzie mogła pomóc.
W sobotę jednemu koledze który miał problemy z dohalsowaniem się do deski podrzuciłem deskę, po czym krzyknął do mnie żeby mu ją na brzeg położyć, co troche zdziwiony ale uczyniłem, potem już z daleka byłem świadkiem jak po dohalsowaniu się do brzegu koledze 3 razy przepadł latawiec centralnie przed głazami, wiało w szkwałach ponad 20 węzłów, latawiec 12m, chyba nie trzeba tłumaczyć czym to groziło, aż się włos na głowie jeżył, tym razem na szczęście nic się nie stało. Latawiec był 5-linkowy, czasu było dużo, nie rozumiem dlaczego nie było liszowania tylko kolejne restarty latawca. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja jaką widziałem na Mietkowie. Dlatego mam radę kierowaną głównie do osób początkujących pływających na Mietkowie, jak pływamy po stronie Francuza i macie problem z ostrzeniem lub z jakiegoś innego powodu tracicie wysokość to nie czekajcie z wyjściem na brzeg aż spłyniecie do wysokości cypla z głazami, a jeżeli już się tak niefortunnie zdarzy to wychodźcie na brzeg po zawietrznej stronie cypla i od razu po dopłynięciu do brzegu skierujcie kajta na drugą stronę w kierunku wody.
Aktualnie w zbiorniku jest niski stan wody, plaża jest długa i szeroka i nie ma potrzeby pływania w pobliżu kamieni, najlepiej rozłożyć się ze sprzętem kawałek dalej na zachód tak by na starcie mieć już odpowiedni zapas wysokości, tym bardziej że w miejscu gdzie pływają WS i dalej na wschód w stronę kamieni ze względu na ukszałtowanie terenu wiatr trochę kręci i lepiej tam się nie rozkładać.
Jeszcze jedna rzecz, nie wiem czy to było celowe czy niezamierzone ale widziałem jedną osobę pływającą z niepodpiętym liszem, dla tej osoby może było to bezpieczne rozwiązanie ale dla reszty pływających jak i osób postronnych nie za bardzo, a jak ktoś nie zdaje sobie sprawy jak tragiczne mogą być tego konsekwencje to niech poczyta sobie historię niemieckiej zawodniczki Silke Gorldt. Nie dbajmy o swoje bezpieczeństwo kosztem bezpieczeństwa innych
.