Właśnie wróciłem - więc krótko podsumuję: Safaga rozczarowuje w porównaniu do El Gouny zwłaszcza jak masz mało czasu, mało kasy, dużo sprzetu (ciężkiego) i trafisz do hotelu se spotem kitowym, na którym nie mozna pływać jak w Meneville
Dobrym i właściwie jedynym miejscem do zadekowania się w Safadze jest hotel SHAMS, gdzie plaża jest dość długa a woda płytka z dnem w miarę bez kamieni. Arabusy jednak kasują gości z poza po 5 juro za dzionek. Meneville ma natomiast piękną rafę do nurkowania pod samym nosem ale nie wszystkim kajciarzom zależy żeby wiedzieć co jest pod wodą... Są też całodniowe wycieczki łodzią na inne spoty z lokalną szkółką Francuzów za 15 juro od łba w wersji z lanczykiem. Stacjonujący tam polski instruktor Cleo jest bardzo pomocny (jeszcze raz Tanks Tom!) ale mieć plażę, na której nawet nie wolno ci nadmuchać sobie nowego latawca to już dla mnie czysty sadyzm
Dzięki uprzejmości Piatapifa i Marka z Katowic udało nam się trzymać sprzęt w Shams i zakradać się chyłkiem między wielblądami bez frajerskich dopłat ale wrażenie wszechobecnego zdzierstwa zostało we mnie mocno zakorzenione... Wyjazd niby udany - Polacy naprawdę spoko ale jakiś niesmak pozostał do kraju o wielkiej tradycji i historii, który wyciąga nachalnie parę "szmacianych dywaników" i wierzy w zbawczą moc dolara... Więcej tam nie pojadę jako owca do strzyżenia
A mogło być tak pięknie