Plywalismy przy 16-17 wezelkach w uniesciu, wiec warunki byly dosc niewinne i nic nie wskazywalo na taki epizod.
Z zachodu nadchodzily ciemne chmurki, ktore z blizszej perspektywy nie byly jednolita masa a raczej ciemnymi obloczkami na niskim pulapie.
W momencie ich nadejscia rozwialo sie do 20-25 wezelkow, a akurat kolega byl z ok.200 metrow od brzegu i ku moim zdziwieniu dojrzalem lej tuz nad nim !!!!!!
Farciarz z niego niesamowity bo lej nie siegnal morza i po okolo 2 min juz go nie bylo !
I tutaj po raz kolejny pojawia sie sytuacja jak niewinne plywanko w sloneczku moze sie zmienic w dramat, zawsze i wszedzie oczy dookola glowy. ale kto spodziewalby sie czegos takiego ??
Doswiadczenie ciekawe, na szczescie nic sie nie stalo. Oby takcuh sytuacji jak najmniej !