Zgadzam sie z poprzednikami, na poczatku ciezko sie plywa, gdy nie wieje porzadnie, a tym samym nie ma wystarczajaco mocy. Potem, z biegiem czasu dojdziesz do wprawy i bedziesz w stanie plywac przy coraz mniejszych wiatrach, bo nauczysz sie ta moc "lapac", "wychwytywac", utrzymywac, bedziesz mial lepsza pozycje na desce, itp.
Ogolnie ciezko to opisac, to tak troche jakby napisac jak nauczyc sie jezdzic na rowerze, jak utrzymac rownowage. To trzeba samemu wyczuc. 100 razy tez latwiej pokazac niz wytlumaczyc, opisac. Jak ucze kogos, albo pomagam/doradzam na spocie, to nie tylko mowie-doradzam jak robic, ale rowniez sie pytam dlaczego dana rzecz robi tak, a nie inaczej, starajac sie poznac jego/jej tok myslenia.
- I dzieki temu zauwazylem, ze czesc osob poczatkujacych (zaznaczam: czesc, a nie wszyscy) blednie sadzi, ze latawiec ma nas "tylko ciagnac do przodu" jak motorowka. Sprowadzaja tym samym latawiec za nisko, na godz. 9, w okno wiatrowe i traca moc. Udaje im sie w takim przypadku utrzymac moc i plynac tylko gdy na prawde mocno wieje. A jak slabiej czy normalnie to niestety juz nie. W rzeczywistosci latawiec ma nas ciagnac zarowno do przodu jak i w gore, ma nas ciagnac po wodzie i "wyciagac" z tej wody - majac taki tok myslenia latawiec staraja sie utrzymac wyzej, w powerzone, na godz. 10.30 - 11 - 11.30. A niekiedy nawet machac nim przez zenit i z powrotem (zalezy jak wieje).
- Inny blad to "statycznosc" - czyli trzymanie baru i latawca w jednej pozycji. W rzeczywistosci trzeba non stop pracowac barem i latawcem (chocby minimalnie), zmieniac/korygowac jego pozycje, wychwytywac moc, starac sie odzyskiwac moc jak sie ja utraci, kontrolowac, czuc ile jest jej, a ile brakuje. Gdy tylko zaczyna jej brakowac to zaraz cos z tym robic, bo im wiecej i dluzej jej sie traci, to tym gorzej, tym ciezej potem ja odzyskac.
- Innymi bledami sa zbyt szybkie i ciagle przyciaganie baru, bo "traci sie moc, to przyciagam bar, by miec tej mocy wiecej" - powoduje to tylko "gaszenie mocy" bez jej generowania, odzyskania. Bar starac sie trzymac mniej wiecej na srodku i raczej ruszac nim od srodka do gory, raczej nie sciagac ponizej polowy.
- Nie bac sie machac latawcem, robiac to delikatnie i z czuciem nie porwie nas w powietrze
- Rowniez niektorzy za bardzo boja sie przewrotki do przodu, utopienie przodu deski i koziolkowanie - tym samym za bardzo przenosza ciezar na tylna noge topiac tym sposobem koniec/tyl deski, za bardzo go zanurzajac i owocuje to hamowaniem. To tylko na poczatku po starcie przenosimy ciezar minimalnie na tyl deski, potem ciezar starac sie utrzymywac na srodku deski. I stac raczej prosto na desce, albo lekko odchylonym/przechylonym do tylu, kolana normalnie lub minimalnie lekko ugiete, tylna noga minimalnie bardziej jak przednia, a nie jak na bacznosc i na pewno nie w pozycji jak w slalomie narciarskim, gdzie tylek max do tylu a rece max do przodu
To wszystko co napisalem powyzej z czasem przychodzi automatyczne i nawet sie o tym nie mysli, dochodzi sie do wprawy.
Moze to co napisalem dla kogos okaze sie pomocne. Dla osob o ktorych pisalem powyzej wskazowki te okazaly sie pomocne.
Ostatnio zmieniony 07 wrz 2014, 01:58 przez
Fordon, łącznie zmieniany 2 razy.