Hmmm, nasuwa się pytanie czy nie należałoby przeanalizować dotychczasowej strategii promowania kitesurfingu.
Efekt jest taki, że jesteśmy odbierani jako pozbawiona instynktu samozachowawczego zgraja oszołomów z latającymi parawanami, która nie szanuje środowiska, straszy ptactwo, ignoruje przepisy i innych użytkowników akwenów.
Coś jest nie tak, mamy przecież KsPD (jest w windsurfingu coś takiego jak WsPD?), wypracowaną i skuteczną na każdym spocie solidarność i czujność w niesieniu pomocy oraz kilkunastoletnią tradycję. Nierzadkie są też ekologiczne działania naszego środowiska opisywane też na tym forum.
To nie pierwszy sygnał, że jednak jest problem, patrz Fuerte ->
http://www.kiteforum.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=64399Myślę, że zamiast spektakularnych popisowych akcji, które jak się okazuje nie wychodzą, należałoby popracować u podstaw - lokalnie, czego przykładem jest nasz bagienny, śródlądowy spot - Goczałkowice. Tu też były problemy: zbiornik wody pitnej, ekolodzy, właściciele pól, dróg dojazdowych, wędkarze, żeglarze, policja etc etc. Teraz jak przypłynie policja to jak pisałem w powyższym wątku po to by przybić piątkę, właściciel gruntu trawę dla na kosi a wędkarze nauczyli się odbierać latawce.
Ups, no dobra z tym ostatnim to przesadziłem, z wędkarzami nie jest jeszcze aż tak różowo
Tak czy inaczej temat jest do przemyślenia zanim nie będzie za późno.
Aloha, K