No to ja się troszkę podpytam. Kiedyś widziałęm taki filmik o samodzielnym odpalaniu Nemesis ??. Koleś wprawdzie stal na plazy i wyglądało że wieje mocniej niż 12 węzełków ale moż ten sposób też się sprawdzi na głębokiej wodzie i przy mniejszym wietrze.
Otórz koleś miał latawkę na tubie głównej (nie na plecach), czyli tak jak doś często ląduje kite początkującym. Łapał za takie rzepowe kółka od linek serujących przy barze i ciągnął je równocześnie w swoją stronę. Dzięki temu krawędzie jakby zamieniały się miejscami i spływu stawał się krawędzią natarcia. Wystarczyło to na poderwanie kieta w power zone ale dość niemrawo. Jak latawiec poszedł troszkę w górę to gość puszczał sterujące i robił kiteloopa sterując już normalnie.
Niewiem czy to dobry pomysł ale jemu wychodziło to mego zajefajnie i szybko więc pomyslałem że może tak będzie lepiej niż podpływać, przewracać na plecy, ciągnąc do krawedzi okna i dopiero potem bodydragować się do deski.
Koleżanki i koledzy z większym doświadczeniem niech sie wypowiedzą.