onzo pisze:Wiedziałem, że jak się włączysz to będzie wszystko jasne
Jeśli tak to odbierasz to dzięki wielkie. Mam nadzieję, że nie przesadzę

kowalm pisze:Tak z ciekawości, jak wyliczyłeś % winy?
Tak sobie pomyślałem, że może parę osób się tym zainteresuje a paru niestety skorzysta ze sposobu liczenia „winy”. Dlatego pokrótce napiszę jak to się mniej więcej robi – myślę, że może to być interesujące dla osób, które nigdy nie spotkały się z orzecznictwem. Tylko proszę o nie mordowanie mnie za uogólnianie

Flysurfer = FLY, pomarańczowy = Orange – tak dla łatwości pisania.
Doszło do kolizji. Ustala się jakie zostały złamane prawidła. „Najsamprzód” idą te najgrubszego kalibru. W naszym przypadku FLY był nawietrzny i wjechał w zawietrznego, który najwyraźniej niczego sie nie spodziewał. Innych przekroczeń najcięższego kalibru nie zgłoszono.
Czyli już wiadomo, że FLY ma większość winy czyli 51-100%
W jakim przypadku dostałby 100%? Ano wówczas gdyby Orange widząc, że śmierdzi kolizją zacząłby odpadać i uciekać a mimo wszystko FLY zareagowałby pościgiem i staranowaniem. Jasne?
W jakim przypadku dostałby 51%? W sytuacji kiedy zdał sobie sprawę, że robi się gorąco i zdecydowałby się na wyostrzenie, zatrzymanie, podniesienie latawca a mimo tego Orange ni z gruszki ni z pietruszki wpadł w panikę (co zresztą częściowo zrobił) i wykonał zwrot na FLY i jego staranował.
Niezmiernie ważnym w tej sytuacji jest moment reakcji FLY. Jeśli zrobiłby to odpowiednio wcześniej i Orange nic nie musiałby robić wówczas nie dochodzi do kolizji mimo, że powstało ryzyko zderzenia. Natomiast jeśli FLY reaguje zbyt późno (jak na filmie), wówczas uniknięcie kolizji jest możliwe jedynie przez reakcję Orange. W ten sposób FLY automatycznie dostaje kolejną połowę pozostałych procentów czyli kolejne 25% co daje razem 75%.
Ostatnie 10% dostaje za sposób reakcji. Gdyby wyostrzył lub się zatrzymał i doszło do kolizji, wówczas skończyłoby się na podziale 75-25%. Niestety baran robi najgorsze co można zrobić czyli odpada w stronę zbliżającego się Orange. Trzeba być niezłym idiotą, aby mijać się bez kontroli na czołówkę. Zobaczcie w jakiej odległości minęli się a wszystko działo się w ułamkach sekund. Gdyby doszło do czołowego zderzenia to mogłoby to się skończyć masakrą. Zwróćcie uwagę jeszcze na jeden fakt. Zbliżali sie do siebie z prędkością względną powiedzmy 10km/h – luzik bluzik. Splot złych decyzji w ciągu paru sekund i goście mijają się z prędkością względną 40-50km/h.
Pozostało 15% winy przypadającej na Orange – należy to zweryfikować z jego zachowaniem przed kolizją. Nie prowadził należytej obserwacji i przez to nie mógł właściwie zareagować na powstałe ryzyko zderzenia. W ten sposób nie dał sobie szans na właściwą reakcję. Co gorsza wpada w beztroską panikę i wjeżdża w linki FLY zamiast spierdzielać w dół wiatru. Tutaj prawnicy FLY mogliby tak naprawdę walczyć o dołożenie paru procent Orange.
Im większa szkoda tym dłużej babrze się w prawniczych zawiłościach, przepychankach, dogadywaniach i sprawy ciągną się latami.