Wypadeczek przy ściganiu na śniegu

Wszystko o bezpieczeństwie - dział prowadzony przez BraCuru
Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post08 mar 2011, 21:15

onzo pisze:Wiedziałem, że jak się włączysz to będzie wszystko jasne ;)

Jeśli tak to odbierasz to dzięki wielkie. Mam nadzieję, że nie przesadzę :oops: jeśli trochę się jeszcze rozwinę:
kowalm pisze:Tak z ciekawości, jak wyliczyłeś % winy?

Tak sobie pomyślałem, że może parę osób się tym zainteresuje a paru niestety skorzysta ze sposobu liczenia „winy”. Dlatego pokrótce napiszę jak to się mniej więcej robi – myślę, że może to być interesujące dla osób, które nigdy nie spotkały się z orzecznictwem. Tylko proszę o nie mordowanie mnie za uogólnianie :pray:
Flysurfer = FLY, pomarańczowy = Orange – tak dla łatwości pisania.

Doszło do kolizji. Ustala się jakie zostały złamane prawidła. „Najsamprzód” idą te najgrubszego kalibru. W naszym przypadku FLY był nawietrzny i wjechał w zawietrznego, który najwyraźniej niczego sie nie spodziewał. Innych przekroczeń najcięższego kalibru nie zgłoszono.
Czyli już wiadomo, że FLY ma większość winy czyli 51-100%
W jakim przypadku dostałby 100%? Ano wówczas gdyby Orange widząc, że śmierdzi kolizją zacząłby odpadać i uciekać a mimo wszystko FLY zareagowałby pościgiem i staranowaniem. Jasne?
W jakim przypadku dostałby 51%? W sytuacji kiedy zdał sobie sprawę, że robi się gorąco i zdecydowałby się na wyostrzenie, zatrzymanie, podniesienie latawca a mimo tego Orange ni z gruszki ni z pietruszki wpadł w panikę (co zresztą częściowo zrobił) i wykonał zwrot na FLY i jego staranował.
Niezmiernie ważnym w tej sytuacji jest moment reakcji FLY. Jeśli zrobiłby to odpowiednio wcześniej i Orange nic nie musiałby robić wówczas nie dochodzi do kolizji mimo, że powstało ryzyko zderzenia. Natomiast jeśli FLY reaguje zbyt późno (jak na filmie), wówczas uniknięcie kolizji jest możliwe jedynie przez reakcję Orange. W ten sposób FLY automatycznie dostaje kolejną połowę pozostałych procentów czyli kolejne 25% co daje razem 75%.
Ostatnie 10% dostaje za sposób reakcji. Gdyby wyostrzył lub się zatrzymał i doszło do kolizji, wówczas skończyłoby się na podziale 75-25%. Niestety baran robi najgorsze co można zrobić czyli odpada w stronę zbliżającego się Orange. Trzeba być niezłym idiotą, aby mijać się bez kontroli na czołówkę. Zobaczcie w jakiej odległości minęli się a wszystko działo się w ułamkach sekund. Gdyby doszło do czołowego zderzenia to mogłoby to się skończyć masakrą. Zwróćcie uwagę jeszcze na jeden fakt. Zbliżali sie do siebie z prędkością względną powiedzmy 10km/h – luzik bluzik. Splot złych decyzji w ciągu paru sekund i goście mijają się z prędkością względną 40-50km/h.
Pozostało 15% winy przypadającej na Orange – należy to zweryfikować z jego zachowaniem przed kolizją. Nie prowadził należytej obserwacji i przez to nie mógł właściwie zareagować na powstałe ryzyko zderzenia. W ten sposób nie dał sobie szans na właściwą reakcję. Co gorsza wpada w beztroską panikę i wjeżdża w linki FLY zamiast spierdzielać w dół wiatru. Tutaj prawnicy FLY mogliby tak naprawdę walczyć o dołożenie paru procent Orange.
Im większa szkoda tym dłużej babrze się w prawniczych zawiłościach, przepychankach, dogadywaniach i sprawy ciągną się latami.

patron
Posty: 1908
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:10
Postawił piwka: 6 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 00:14

BraCuru, a jak to wygląda dalej przy odszkodowaniu?

Powiedzmy że FLY odnosi szkody na 5000zł a Orange na 1000zł. Kto ile komu płaci?

Czy FLY płaci Orange'owi 850zł i na tym sprawa się kończy?

Czy może FLY płaci Orange'owi 850zł a Orange FLY'owi 750zł?

A może jeszcze inne, całkowicie odmienne rozwiązanie?


Ciekawi mnie to :)

Awatar użytkownika
onzo
Posty: 5583
Rejestracja: 19 paź 2003, 22:34
Deska: Wainman Joke 138
Latawiec: Vegas 9,12,16
Lokalizacja: WaWa
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 89 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 09:14

tak tylko na marginesie dodam, że z kiteforum.com wynika, że Panowie oświadczyli, że siebie nie widzieli i chyba nie mieli żadnych żądań co do odszkodowania od drugiej strony. Uszkodzenia to chyba tylko pocięte linki w orange'u.

Awatar użytkownika
march_in
Posty: 2135
Rejestracja: 01 cze 2007, 20:31
Lokalizacja: vava to rege tałn
Postawił piwka: 15 razy
Dostał piwko: 17 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 09:19

onzo pisze:tak tylko na marginesie dodam, że z kiteforum.com wynika, że Panowie oświadczyli, że siebie nie widzieli

to chyba zmieniloby te procenty?
mi sie wydawalo ze w regatach zawsze jest 1 winny i tak to sie rozstrzyga na srodladziu.bracuru z pewnoscia ma doswiadczenie morskie i wie jak sie to robi,ale w zeglarstwie szuwarowo - bagiennym to sie jeszcze z czyms takim nie spotkalem, zeby na takie procenty rozbijac wine.

kowalm
Posty: 1627
Rejestracja: 07 sty 2008, 19:03
Lokalizacja: Chałupy 6, KITE.PL
Dostał piwko: 3 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 11:19

march_in pisze:e w zeglarstwie szuwarowo - bagiennym to sie jeszcze z czyms takim nie spotkalem, zeby na takie procenty rozbijac wine.

dokładnie, wydaje mi się to średnio praktyczne,
onzo pisze:tak tylko na marginesie dodam, że z kiteforum.com wynika, że Panowie oświadczyli, że siebie nie widzieli

nie chciało mi się czytać kf.com, ale żeby fly nie widział co się dzieje to chyba spać by musiał albo zamknąć oczy... no chyba, że krzywo miał ustawioną kamerę, ale to mało prawdopodobne

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 17:01

march_in pisze:...w zeglarstwie szuwarowo - bagiennym to sie jeszcze z czyms takim nie spotkalem, zeby na takie procenty rozbijac wine.


Faktycznie obrastam już muszlami morskimi a nie trzciną jeziorną :wink:
Jednak jestem przekonany, że jachty traktowane są jako statki morskie a stosunki prawne między nimi regulowane są przez Kodeks Morski. Może ktoś z żeglarzy wyprowadzi mnie z błędu.
Jeśli nie błądzę, wówczas artykuł 259 KM pisze:
§ 1. Jeżeli zderzenie nastąpiło z winy kilku statków, każdy z nich odpowiada w stosunku do stopnia swojej winy za szkodę wyrządzoną pozostałym statkom lub mieniu znajdującemu się na nich. Jeżeli stopień winy jest jednakowy albo nie da się go ustalić, statki odpowiadają w równych częściach.
§ 2. Za szkodę, wynikłą wskutek śmierci, uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia, statki, które zawiniły zderzenie, odpowiadają solidarnie. Statkowi, który na podstawie solidarnej odpowiedzialności zapłacił część większą niż na niego przypadało, przysługuje zwrotne roszczenie do innych statków o sumę nadpłaconą.

Słowo wyjaśnienia:
Art 2. § 1. Statkiem morskim jest każde urządzenie pływające przeznaczone lub używane do żeglugi morskiej, zwane dalej "statkiem".
Art 4. Do statków morskich używanych wyłącznie do celów naukowo-badawczych, sportowych lub rekreacyjnych stosuje się Kodeks morski z wyjątkiem przepisów o przewozie ładunku lub pasażerów oraz przepisów o awarii wspólnej.

Art.259 jest częścią części Wypadki Morskie, dział II Zderzenia Statków. Awaria wspólna znajduje się w dziale I. Na podstawie tego opieram wiedzę o podziale winy.
PS2. Kodeks Morski można znaleźć sobie na stronie PZŻ (nie bez powodu :idea: ):
http://www.pya.org.pl/pzz/page.php?action=144

Jakakolwiek jest prawda najważniejszą rzeczą jest posiadanie ubezpieczenia OC dla kitesurfingu. Wyobraźcie sobie, że Orange ma czwórkę dzieci i jest jedynym żywicielem rodziny. Pechowy dzień na snowkajcie i FLY wali w niego z całym impetem. Orange wychodzi z wypadku jako sparaliżowane warzywko. Co wówczas jak FLY nie miał OC a Orange wykupił sobie skromną polisę na życie i dostanie 50.000PLN odszkodowania?

patron pisze:Powiedzmy że FLY odnosi szkody na 5000zł a Orange na 1000zł. Kto ile komu płaci?

No to bach:
FLY płaci Orange: 850PLN
Orange płaci FLY: 750PLN czyli ostatecznie FLY buli 100PLN Orange.
W przypadku odwrotnych wartości strat:
FLY płaci Orange: 4250PLN
Orange płaci FLY: 150PLN czyli ostatecznie FLY buli 4100PLN Orange.

Sądzę, że jest na forum paru ekspertów od roszczeń, odszkodowań i bardzo proszę o weryfikację tego co napisałem. Fajnie byłoby wyjaśnić w szczegółach następstwa kolizji prowadzącej do np. śmiertelnego wypadku na KS :idea:

Myślę, że jest to praktyczny sposób na rozwiązywanie roszczeń w KS.
kowalm pisze:wydaje mi się to średnio praktyczne
.
Dlaczego? Jak mamy rozwiązywać polubownie takie szkody skoro powyższy przypadek pokazuje, że rzadko kiedy jest ktoś 100% winny.




kowalm
Posty: 1627
Rejestracja: 07 sty 2008, 19:03
Lokalizacja: Chałupy 6, KITE.PL
Dostał piwko: 3 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 18:00

BraCuru pisze:
kowalm pisze:wydaje mi się to średnio praktyczne
.
Dlaczego? Jak mamy rozwiązywać polubownie takie szkody skoro powyższy przypadek pokazuje, że rzadko kiedy jest ktoś 100% winny.

Prosty przykład, załóżmy czarny scenariusz - kolizję na wodzie, X ma 90% winy, a Pan Y 10% winy. (a i jeszcze po chwili namysłu dodajmy, że w sumie to Pan Y to początkujący, który nie bardzo umiał zawrócić i spanikował jak Orange)
Panu Y zepsuł się tylko kite.
Pan X zaplątał się w linki, kite robił loopy i uderzył w przyczepy, wyszedł z grubymi połamaniami, też jak wyżej żywiciel rodziny.
I co teraz Pan Y ma płacić 10% odszkodowania, za to że gościu w niego wjechał, bo się zagapił i nie uciekł przed wjeżdżającym w niego łamiącym kilka przepisów X'em?
No sorry, ale nie przemawia to do mnie za bardzo.
Tak samo dochodzenie kto ile miał % winy jak splączą się na przykład 2,3 lub więcej latawcy i potną się na przykład linki...

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 19:43

kowalm pisze:I co teraz Pan Y ma płacić 10% odszkodowania, za to że gościu w niego wjechał, bo się zagapił i nie uciekł przed wjeżdżającym w niego łamiącym kilka przepisów X'em?


Oczywiście, że tak :!: Gościu był w 10% winny. To oznacza, że bez względu na wysokość szkody jest 10% winny czyli innymi słowy ponosi odpowiedzialność w jakimś tam stopniu.
No chyba, że żyjemy w świecie, gdzie kto ma szerszy kark to węższą dupę bo nie da się wyru***ać lub jak wybiłem ci zęba to nie ma sprawy, bo przecież mogłem urwać ci łeb.
Pojedź na Rugię i zderz się z jakimś Niemcem - nie daj Bożę z zaparkowanym Masserati :idea:

Dlatego polecam szczerze porządne ubezpieczenia OC z wyraźnym zaznaczeniem, że to ubezpieczenie OC dla kitesurfingu.
Jak ktoś jeszcze wierzy, że pakiet OC na wszystkich właścicieli domu za 20PLN załatwia sprawę to czapka z daszkiem.
Ubezpieczalnie zatrudniają super fachowców, co by nie być wydymanym przez cwanego Kowalskiego.
Właśnie - może ktoś ma znajomego takiego super fachowca i da mu obejrzeć filmik do ekspertyzy :idea:

Ja mam ubezpieczenie na 1500 000€ czyli 6 mln PLN wydane przez PZŻ. I nadal boję się pojechac na Rugię :wink:

W normalnym życiu wszystko jest fajnie i hula. Niestety są tacy co wygrywają milion na loterii i tacy co mają mniej szczęścia i np połamią właściciela Masserati na Rugii.

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 19:55

kowalm pisze:Tak samo dochodzenie kto ile miał % winy jak splączą się na przykład 2,3 lub więcej latawcy i potną się na przykład linki...


To co byś zrobił w takiej sytuacji? Zwijamy ze skruchą ogonki, wylewamy żale przy piwie czy też hardkorowo lejemy się po ryjach?

Dla mnie jest jasne - nie byłem winny - żądam zadośćuczynienia bez wględu ilu gości we mnie wjechało.
Byłem winny - zwijam ogon i dogaduję się z pokrzywdzonymi i bulę im gotówką. Jeśli sie nie dogadam - korzystam z ubezpieczenia (ta opcja jeszcze mi się nie zdarzyła).

Jeśli nikt nie jest w stanie określić winnego - wówczas obliczamy koszty wszystkich szkód i dzielimy przez ilość pechowców mających nieprzyjemność zbyt bliskiego spotkania.

To są bardzo konkretne odpowiedzi na konkretne pytanie.

Czy mogę zapytać w takim razie jakie rozwiązanie zaproponowałbyś w swoim przykładzie?

kowalm
Posty: 1627
Rejestracja: 07 sty 2008, 19:03
Lokalizacja: Chałupy 6, KITE.PL
Dostał piwko: 3 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 22:31

Po części mnie zagiąłeś i jestem skłonny przyznać Ci rację, z drugiej dalej wydaję mi się to yyy "dziwne". W sumie jeżeli rzeczywiście obowiązują nas przepisy morskie takie jak statków, to jakakolwiek polemika nie do końca ma w tym momencie sens, ale co tam.

Czy mogę zapytać w takim razie jakie rozwiązanie zaproponowałbyś w swoim przykładzie?

Jeśli możemy ewidentnie określić głównego winnego ponosi on wszelkie koszta. Jeśli nie to próbujemy znaleźć głównYCH winnYCH i dzielą się kosztami "Twoim" sposobem. Jeśli nie znajdujemy winnego (wszyscy są "mniej więcej na równi winni") no to dzielą się kosztami/sami pokrywają swoje (choć 1 opcja jest uczciwsza).

Oczywiście, że tak :!: Gościu był w 10% winny. To oznacza, że bez względu na wysokość szkody jest 10% winny czyli innymi słowy ponosi odpowiedzialność w jakimś tam stopniu.

Dobra, może nie do końca sprecyzowałem, bardziej mi chodzi o sytuacje bardzo podobną do sytuacji z filmiku. Tylko z poważniejszym skutkiem, dla SPRAWCY, gdzie te 10% to tylko ta część, która odpowiada za przepis dotyczący tego ze uniknięcie wypadku jest ważniejsze od prawa drogi blablabla. (wiem, że pisałeś, o tym że to jest inna sprawa zupełnie KM, a KD ale mimo wszystko ciągnie w te stronę mocno). Dla mnie to tak jakby mi delikwent X przywalił w samochód wymuszając na skrzyżowaniu pierwszeństwo i ja miałbym płacić część szkody, bo przecież mogłem przewidzieć że mi wymusi, albo zdążyć wyhamować?. No jakoś nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Z tego co wiem to mam prawo oczekiwać od innych przestrzegania oraz znajomości prawa.
Pozdro
p.s. trzeba w końcu popływać, bo ... :oops: :oops: :wink:

Awatar użytkownika
onzo
Posty: 5583
Rejestracja: 19 paź 2003, 22:34
Deska: Wainman Joke 138
Latawiec: Vegas 9,12,16
Lokalizacja: WaWa
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 89 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 23:31

kowalm pisze:Dobra, może nie do końca sprecyzowałem, bardziej mi chodzi o sytuacje bardzo podobną do sytuacji z filmiku. Tylko z poważniejszym skutkiem, dla SPRAWCY, gdzie te 10% to tylko ta część, która odpowiada za przepis dotyczący tego ze uniknięcie wypadku jest ważniejsze od prawa drogi blablabla. (wiem, że pisałeś, o tym że to jest inna sprawa zupełnie KM, a KD ale mimo wszystko ciągnie w te stronę mocno). Dla mnie to tak jakby mi delikwent X przywalił w samochód wymuszając na skrzyżowaniu pierwszeństwo i ja miałbym płacić część szkody, bo przecież mogłem przewidzieć że mi wymusi, albo zdążyć wyhamować?. No jakoś nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Z tego co wiem to mam prawo oczekiwać od innych przestrzegania oraz znajomości prawa.
Pozdro
p.s. trzeba w końcu popływać, bo ... :oops: :oops: :wink:


Widzę, że jesteś tym szczęśliwym kierowcą, któremu nigdy nie zdarzyło się przykre wnioskowanie policji w miejscu stłuczki, że chociaż ten co wjechał na skrzyżowanie nie miał pierwszeństwa, to jednak prowadzący drugi pojazd powinien zachować wzmożoną ostrożność, więc... współwina. Ile to razy słyszałem, że ktoś komuś zajechał drogę, ten drugi wjechał mu w d... a policja uznawała, że wina jest po stronie tego co nie zachował odpowiedniej odległości.
Ostatnio zmieniony 03 lis 2011, 14:41 przez onzo, łącznie zmieniany 1 raz.

kowalm
Posty: 1627
Rejestracja: 07 sty 2008, 19:03
Lokalizacja: Chałupy 6, KITE.PL
Dostał piwko: 3 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 mar 2011, 23:40

Onzo, no rzeczywiście nie słyszałem o takiej sytuacji, ale mało wiem, bo piszę trochę mocno "teoretycznie" i z tego co zasłyszałem z opowieści (zwłaszcza, że za kierownicą co najmniej jeszcze 2-3tygodnie z L'ką na dachu), ale to chyba najlepsza opcja do dojścia do ładu z tym tu i bycia w pełni świadomym jak w takiej nie zbyt fajnej sytuacji postępować w praktyce (pisze o KS) i co się może wydarzyć blablabalbla..
pzdr

Awatar użytkownika
onzo
Posty: 5583
Rejestracja: 19 paź 2003, 22:34
Deska: Wainman Joke 138
Latawiec: Vegas 9,12,16
Lokalizacja: WaWa
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 89 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 mar 2011, 10:15

kowalm pisze:Onzo, no rzeczywiście nie słyszałem o takiej sytuacji, ale mało wiem, bo piszę trochę mocno "teoretycznie" i z tego co zasłyszałem z opowieści (zwłaszcza, że za kierownicą co najmniej jeszcze 2-3tygodnie z L'ką na dachu), ale to chyba najlepsza opcja do dojścia do ładu z tym tu i bycia w pełni świadomym jak w takiej nie zbyt fajnej sytuacji postępować w praktyce (pisze o KS) i co się może wydarzyć blablabalbla..
pzdr


Będę troche offtopicował, więc jakby co to nie czytajcie ;)


Jasne - też uważam, że taki temat pozwoli niektórym myśleć "na przyszłość". W PL to jest jeszcze różnie, ale w bardziej zachodnich społeczeństwach, świadomych praw i możliwości, bardzo często w wyniku jakiegokolwiek wypadku nie ma podziału 100%/0% Oni są na to za cwani. Kiedyś na wyjeździe narciarskim znajomy opowiedział mi o sytuacji na stoku, gdzie durny niemiaszek 110kg wagi zap... pełną dzidą na dół i przyp.... w dziewczę jadące ładnym slalomem nieco niżej. Dziewczyna poobijana ale nic nie złamała. Niemiec też stwierdził, że w sumie raczej nic się nie stało, ale że wcześniej wezwano pomoc to musieli się trochę wyspowiadać, spisano dane kontaktowe, ale ostatecznie się rozjechali. Zgodnie z zasadami FISu wina 100% po stronie Niemca. Był wyżej, nie zachował ostrożności, nie dostosował prędkości do umiejętności i sytuacji. Sprawa niby prosta. Po powrocie do PL dziewczyna dostałą wezwanie na sprawę prowadzoną w Niemczech w sprawie odszkodowanie dla niego na skutek wypadku. Otóż okazało się, że niemiaszek zjechał na dół, coś tam go zabolało (albo udał, że zabolało), więc wezwał pomoc medyczną, zrobili mi badanie, wyszło, że naciągnął jakiś mięsień i powinien mieć prześwietlenie. On miał ubezpieczenie więc spoko - pojechał, zrobił, okazało się, że złamał jakąś tam kostkę w nadgarstku, więc jednak gips i jakiś tam ułamek procenta uszczerbku na zdrowiu. Znalazł więc "świadka", napisał do ubezpieczyciela, że tak naprawdę to ona zajechała mu drogę i zatrzymała się w miejscu niebezpiecznym i że z jej winy ma ten uszczerbek. Sprawa trafia do sądu, a że dziewczyna z PL nie miała ubezpieczenia OC - była w niezłej d.... Ostatecznie ponoć doszło do ugody, gdzie niczemu niewinna dziewczyna musiała płacić Niemcowi sporo kasy. Wyłudzenie :?: Oczywiście, że tak - tylko udowodnijcie to z Polski w niemieckim sądzie, bez świadków i jakiejkolwiek wiedzy na temat prawa europejskiego no i bez kasy na prawnika, który będzie Was tam reprezentować.

Awatar użytkownika
march_in
Posty: 2135
Rejestracja: 01 cze 2007, 20:31
Lokalizacja: vava to rege tałn
Postawił piwka: 15 razy
Dostał piwko: 17 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 mar 2011, 17:00

kowalm pisze:W sumie jeżeli rzeczywiście obowiązują nas przepisy morskie takie jak statków


no wlasnie z tym to by mozna polemizowac. np sa przepisy ze do danej dlugosci jachtu zaglowego nie potrzeba miec zadnych uprawnien zeby go prowadzic itp.
mozliwe ze jesli chodzi o grube miliony i statki ktore poruszaja sie stosunkowo wolno mozna te procenty tak rozkladac, ale w przypadku bardzo szybko poruszajacych sie kajciarzy.
takaze nie slyszalem zeby w prawie drogowym bylo rozlozenie winy.

to zapytam was co sadzicie o sytuacji:
plynie 2 kajciarzy jednym halsem, jeden za drugim. pierwszy wykonuje skok i tym samym lapie swoim latawcem latawiec drugiego. czy tutaj tez wina jest procentowa? mimo ze ten pierwszy nie powinien wykonac skoku to ten drugi przeciez mogl teoretycznie zrobic szybki zwrot nawet kiteloopem.tylko co jak nie umie? nie ma takiego refleksu itd dla mnie w takich wypadkach wina jest jednostronna i jak widze sie myle.

stiv amoralny
Posty: 1522
Rejestracja: 13 sty 2006, 02:55
Deska: 50fifty/Su-2/Spleene
Latawiec: Cabrinha/SShot/Airush
Lokalizacja: terazFilipiny
Postawił piwka: 12 razy
Dostał piwko: 32 razy
Kontaktowanie:
 
Post06 kwie 2011, 02:25

[quote="kowalm"]Po części mnie zagiąłeś i jestem skłonny przyznać Ci rację, z drugiej dalej wydaję mi się to yyy "dziwne". W sumie jeżeli rzeczywiście obowiązują nas przepisy morskie takie jak statków, to jakakolwiek polemika nie do końca ma w tym momencie sens, ale co tam.

[quote]

kowalm , nie próbuj tego zrozumieć..., to jest ponad twoje siły(moje zresztą też :oops: ) a co sądzisz o sytuacji , jak dwóch klientów płynie krałlem w stronę bojki koloru pink :shock: i ten od nawietrznej wykonując zamach prawą ręką uderza tego od zawietrznej tak , że gościu traci przytomność i tonie..., no ale nawietrzny nie widział, bo akurat brał oddech.., i co teraz...czyja wina, czy ten wymusił, czy ten mu niesłusznie za....bał???kowalm.. pływamy jakis juz czas, ja troszkę więcej może, ale jeszcze ani razu sytuacji takiej nie miałem, żeby po prostu się nie dogadać.., no a jak się nie da bo NIE, bo klient jest niekumaty, no to się nie da.. i co do sądu? tak na serio - to uważam , że popadacie tu koledzy w jakąś lekką paranoję :) musiałby istnieć swojego rodzaju USTAWOWY kodeks kitesurfingowy, plus jeszcze KITEpolicja :idea: staram się w to wszystko wczytać, jednak lekko gubię watek :? ale jeśli was to kręci..., ja tam wolę pisać o spotach, kite'ach , laskach, itd-itp:)

pozdrawim

stiv a


Wróć do „Bezpieczeństwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość